Jeżeli świadectwa tu zapisane zbliżą kogoś do Boga i Maryi, ukażą piękno modlitwy różańcowej, pomogą w zgiełku życia odnaleźć drogę jasną i prostą, to spełnią swoją rolę.
Opowieść Krystyny
Poświęcałam Julii sporo czasu, gdyż zajmowałam się nią kiedy córka z zięciem pracowali. Jula lubiła się modlić. Kiedy miała roczek, uczyłam ją robić znak krzyża. Starałam się również pokazać na własnym przykładzie, jak się modlić. Razem z nią klękałam, składałam ręce, żegnałam się i odmawiałam modlitwę. Najpierw dziewczynka tylko naśladowała moje zachowania, później uroczyście mówiła ze mną słowo „Amen", a kiedy skończyła dwa lata i zaczęła dobrze mówić, nauczyłam ją prostej modlitwy, którą w naszej rodzinie znało każde dziecko: „Do Ciebie, Boże, rączki podnoszę, o zdrowie mamy i taty proszę...".
Wnusia modliła się w ten sposób bardzo chętnie, dodając jeszcze całą listę członków rodziny i przyjaciół, o których zdrowiu trzeba myśleć i powierzać je Panu Bogu.
Gdy była starsza uczyłyśmy się cierpliwie odmawiać „Ojcze nasz". Łączyło się to z wieloma pytaniami Julii: Dlaczego do Boga mówimy „Ojcze"? Czy nie lepiej jest mówić „Tatusiu", tak jak ona mówi do swojego taty. Kiedy jej na to pozwoliłam, chciała mówić wyłącznie „Tatusiu nasz". Długo musiałam jej tłumaczyć, że może tak zwracać się do Boga, bo rzeczywiście jest naszym dobrym i kochanym Tatusiem, ale w modlitwie używamy słowa „Ojcze".
- A czy w niebie mamy też mamę? - zapytał; kiedyś wnusia.
- Oczywiście, że tak - odpowiedziałam uradowana, że mogę jej opowiedzieć o Matce Bożej i o narodzinach Jezusa. Przy tej okazji zaczęłyśmy się uczyć modlitwy „Zdrowaś Maryjo" i pieśni maryjnych. Podobnie jak moim dzieciom także najbardziej podobała się podobała się pieśń ,,Po górach, dolinach". To z kolei spowodowało konieczność opowiedzenia jej o objawieniach w Lourdes. Gdy pokazałam dziewczynce obrazek z wizerunkiem Matki Bożej z Lourdes, zapytała, co Maryja trzyma w dłoni.
- To różaniec - odpowiedziałam i poszłam z nią do sypialni, gdzie pod poduszką mam schowany różaniec, na którym modlę się przed snem.
- To jest różaniec do spania - zawyrokowała moja wnusia.
Przez następne tygodnie starałam się uczyć Julę modlitwy na różańcu. Zdarzało się, że dziewczynka zasypiała podczas modlitwy. Bywało, że dzielnie klęczała obok mnie i razem ze mną odmawiała cały dziesiątek. Bywało i tak, że zmęczona klęczeniem i powtarzaniem zdrowasiek odchodziła na bok i bawiła się w ciszy.
Z czasem Julii udało się zapamiętać wszystkie tajemnice różańcowe. Codziennie rozpoczynałyśmy dzień od różańca, a gdy wnusia poszła już do przedszkola, modlitwą tą kończyłyśmy dzień.
Nie zapomnę nigdy, jak kiedyś Jula wzięła mnie za rękę i zaprowadziła do swojego pokoju. Wdrapała się na łóżko, podniosła poduszkę i powiedziała:
- Babciu, ja też mam już swój różaniec do spania - po czym wyjęła spod poduszki malutki, niebieski różaniec, który na jej prośbę kupiła moja córka.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |