Komentarze biblijne i liturgiczne, propozycje śpiewów, homilie, Biblijne konteksty i inne.
więcej »Jeżeli świadectwa tu zapisane zbliżą kogoś do Boga i Maryi, ukażą piękno modlitwy różańcowej, pomogą w zgiełku życia odnaleźć drogę jasną i prostą, to spełnią swoją rolę.
Opowieść Heleny
Tej wiosny odwiedziłam mamę w moim rodzinnym miasteczku. Tak wiele lat tu nie byłam. Tylu ludzi poznałam w tym czasie, tyle wydarzeń błahych i ważnych miało miejsce w moim życiu. Tyle błędów popełniłam i tyle łez wylałam.
Moja mama była alkoholiczką. Do dziś budzą mnie ze snu koszmarne wspomnienia awantur, jakie wszczynała razem z moim ojcem, który nie był jej mężem. Pewnego dnia mężczyzna odszedł i ślad po nim zaginął. Zostałyśmy same, ale to nie znaczy, że było spokojnie.
Mama miała wielu kumpli do kieliszka i prowadziła „dom otwarty", co najbardziej godziło we mnie. Podchmielona i pełna animuszu mama jednym posunięciem łokcia strącała na podłogę moje książki i zeszyty, gdyż właśnie nakrywała do stołu.
- Won mi na schody z tymi śmieciami! - wołała nieraz, wyrzucając mój tornister na klatkę schodową.
Nikt w szkole nie wiedział, ile lekcji odrobiłam, siedząc na strychowych schodkach przy bladym świetle słabej żarówki. Nikt też nie wiedział, dlaczego byłam blada i tak często ziewałam na lekcjach. Kto mógł przypuszczać, że dziewięcioletnie dziecko spędza całą noc na schodach, a potem nieumyte i głodne idzie do szkoły?
- Helenko, powiedz mamie, żeby przyszła do mnie - powiedziała kiedyś moja wychowawczyni, pani Borowska.
- Mama jest chora - skłamałam - nie może przyjść.
- W takim razie może potrzebujecie pomocy? - zapytała nauczycielka.
- Dziękujemy, radzimy sobie bardzo dobrze.
Pani spojrzała na mnie poważnie i nic już nie powiedziała.
Tego popołudnia mama znowu miała gości, a ja, nie czekając aż mnie wyrzuci, poszłam na swoje strychowe schodki. Właśnie wypełniałam ćwiczenia z geografii, gdy trzasnęły drzwi wejściowe i usłyszałam kroki na schodach. Zobaczyłam panią Borowską.
- Ojej! - krzyknęłam przerażona.
- Helenka? - zdumiała się pani Borowską - Co ty tu robisz?
- Ja, ja... - jąkałam się niepewnie.
Wychowawczyni weszła na schodki i spojrzała na ćwiczenia rozłożone na moich kolanach. Potem energicznie, bez pukania weszła do naszego mieszkania.
- Zabieram Helenkę do siebie - powiedziała do mojej podchmielonej matki, na której twarzy widać było zdumienie. - Jutro przyjdę tu z przedstawicielem opieki społecznej. Nie wywiązuje się pani ze swoich rodzicielskich obowiązków.
Tej nocy po raz pierwszy od niepamiętnych czasów spałam w czystej pościeli, umyta i nakarmiona. Rano zjadłam talerz mlecznej zupy i obdarzona przez panią Borowską kanapkami, poszłam do szkoły.
Potem trafiłam do pogotowia opiekuńczego. Do sądu trafił wniosek o odebranie praw rodzicielskich mojej matce. Były to dla mnie trudne chwile. Nie mogłam przywyknąć do życia w nowym środowisku. Z początku byłam popychana i wyśmiewana przez dzieci, które tu były od dawna. Później przywykłam i do tego, tylko jeszcze bardziej zamknęłam się w sobie. W końcu moją matkę pozbawiono praw rodzicielskich, a mnie adoptowało proste, serdeczne małżeństwo z Podhala. Mieli już dwóch synów i koniecznie chcieli mieć córkę. Postanowili zaadoptować jeszcze jedno dziecko - dziewczynkę. Wybrali mnie. W tej rodzinie zostałam ochrzczona, przeżyłam dzień Pierwszej Komunii Świętej. Nauczyłam się pracować i modlić. Moi nowi rodzice szczególną wagę przywiązywali do modlitwy różańcowej. Mama codziennie zbierała nas wokół stołu i razem modliliśmy się na różańcu.
W tej atmosferze wyrosłam, skończyłam szkołę i studia na polonistyce. Wyszłam szczęśliwie za mąż i... zapomniałam o pani Borowskiej. Dopiero dzisiaj, kiedy przyjechałam aby odwiedzić moją biologiczną matkę, która po leczeniu odwykowym mieszkała w domu opieki, przypomniałam sobie moją dawną wychowawczynię.
- Ona nie żyje - powiedziała mi sąsiadka. - Już będzie pięć lat jak umarła.
Poszłam na cmentarz, zapaliłam znicz na skromnym nagrobku i wyciągnęłam różaniec. Odmówiwszy część radosną, postanowiłam modlić się codziennie za jej duszę.
- Przepraszam - wyszeptałam - przepraszam, że o pani zapomniałam.
Dzisiaj wiem, że mogę jej się odwdzięczyć tylko modląc się za nią, ale myślę, że ona tam gdzieś u Boga jest z tego bardzo zadowolona.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |