Poniedziałek IV tygodnia Adwentu
20 grudnia 2004 r.
Słowacja
List kardynała Jana Chryzostoma Koreca
Komentarz wstępny:
Witam i pozdrawiam serdecznie wszystkich w ostatnim tygodniu Adwentu. Dobrze, że jesteście! Dziś, 20 grudnia, już prawie widzimy Betlejem. Dzięki naszej wyobraźni widzimy miliony ludzi, którzy przebyli tysiące kilometrów z różnych stron Europy i świata. I to nie tylko w tym roku, ale idą co roku od prawie 2000 lat, aby pokłonić się Synowi Bożemu i powiedzieć jak Maryja: „Oto ja, służebnica Pańska, oto ja, sługa Pana, niech mi się stanie według twego Słowa” /Ew/. Mówili tak do Boga wszyscy wspaniali ludzie, którzy napisali do nas listy. Mówi tak na pewno każde dziecko, które przychodzi na Mszę św. roratnią trzymając w ręce światło. Ciekawe, kto i z jakiego kraju dzisiaj pokaże, jak mocno wierzy Jezusowi i kto dołączy do polskich dzieci i polskich rodziców, aby zdążyć na czas.
KSIĄDZ
Witam w czwartym tygodniu Adwentu. Od ostatnich rorat minęły dwa dni, więc dobrze będzie odświeżyć pamięć.
Pytania do dzieci: – Kto przysłał nam list w ubiegłą sobotę?
– Kto to jest?
KSIĄDZ
Jestem ciekaw, kto do nas dzisiaj napisał. Proszę przeczytać.
LISTONOSZ
Najpierw dla porządku adresat.
/listonosz wyjmuje z torby list i czyta na głos /
Uczestnicy rorat
w parafii pod wezwaniem..................
w....................
Zgadza się? No to teraz przeczytam nazwisko nadawcy.
Kardynał Jan Chryzostom Korec
Nitra
Słowacja
KSIĄDZ
Ale wybitne osoby do nas piszą! Dużo słyszałem o tym kardynale.
LISTONOSZ
Ja też. Czy on przypadkiem nie był kiedyś jak ja, listonoszem?
KSIĄDZ
Nie, akurat listonoszem nie był, ale rzeczywiście przez długie lata robił zupełnie co innego niż normalnie robi ksiądz. Na przykład pracował jako robotnik w fabryce, potem jako murarz, potem jako stolarz, następnie jako stróż nocny, potem...
LISTONOSZ
Naprawdę? Ale to wszystko chyba zanim poszedł do seminarium?
KSIĄDZ
Nic podobnego. Był wtedy nie tylko księdzem, ale nawet biskupem.
LISTONOSZ
Jak to biskupem? Przecież biskup ma inne obowiązki na głowie.
KSIĄDZ
Owszem, ale trzeba pamiętać, że kardynał Korec (wtedy jeszcze nie kardynał) mieszka na Słowacji.
Pytanie do dzieci: – Gdzie leży Słowacja?
No właśnie. A wcześniej Słowacja tworzyła z Czechami jedno państwo – Czechosłowację. Po ostatniej wojnie władzę w tym kraju przejęli komuniści. W Polsce zresztą też. Jednym z celów komunistów było zniszczenie wiary, dlatego wszędzie, gdzie rządzili, prześladowali Kościół. W Czechosłowacji udało im się to znacznie bardziej niż u nas. Kiedy to się zaczęło, młody Jan Korec kończył trwające jedenaście lat studia. Dziwicie się, że tak długo studiował? To dlatego, że wstąpił do zakonu jezuitów, a jezuici tak długo przygotowują się do kapłaństwa. Którejś nocy 1950 roku pod klasztor jezuitów w Trnawie podjechali tajniacy i milicja. Po północy przeskoczyli przez mur klasztorny. Zaczęli walić w drzwi pięściami i kolbami, potem rozbiegli się po korytarzach. Kazali wszystkim zakonnikom spakować się i w ciągu 20 minut opuścić klasztor. Nie pomogły protesty. Po 20 minutach zapakowali wszystkich do autobusów i wywieźli do specjalnego obozu dla duchownych. Okazało się, że tej nocy władze zlikwidowały wszystkie klasztory w Czechosłowacji. Pod kluczem znalazło się dwa tysiące zakonników i dziesięć tysięcy zakonnic.
Więcej na następnej stronie