Sześć homilii
ks. Tomasz Horak
Czym jest wypełnione życie człowieka? Pracą. Ktoś powie: niezrozumieniem. I to prawda. Inny doda: życie jest wypełnione cierpieniem. Faktycznie, jest. Nieuczciwie jednak nie dostrzegać w życiu radości. Nie tylko tej kupionej w kinie czy na dyskotece. Jest radość codzienna, domowa, radość dobrze przeżytego dnia. Radość wiosny i radość pierwszego śniegu. I radość przyjaźni – największa radość życia. A życie jest drogą. Bo to i czas upływa, i otoczenie – jak w podróży – ciągle się zmienia, jedne cele już osiągnięte, a tak wiele jeszcze przed nami. Cel? Droga? Skąd i dokąd? Ile drogi jeszcze zostało? Trudne pytania...
Apostołów spotkaliśmy dziś przy pracy. Rybakami byli. Trzeba żyć – trzeba pracować. Apostoł Paweł pracą tkacza finansował misyjne wyprawy. Wielki św. Benedykt regułę życia swego zakonu streścił krótko: „Módl się i pracuj”. W pierwszym czytaniu widzimy Apostołów dotkniętych cierpieniem. Arcykapłani pozbyli się Jezusa, nie mogą więc tolerować jego zwolenników. Na prostaków huknąć, a jeśli nie zrozumieją – to wychłostać ich (co przy sposobności i zrobiono). A oni „odchodzili sprzed Sanhedrynu i cieszyli się, że stali się godni cierpieć dla imienia Jezusa”. Ich wierność Przyjacielowi została poddana próbie. Czy to nie powód do radości? Tak samo, jak powodem radości była obecność Przyjaciela wtedy, nad jeziorem, gdy pracowali. Radości tak żywiołowej, że aż kazała Szymonowi skoczyć w wodę, by co prędzej być z Przyjacielem.
Praca, niezrozumienie, radość, cierpienie, przyjaźń... To wszystko spełnia się we wspólnocie. Apostołowie razem pracują, razem cierpią, razem przeżywają radość. Razem są z Jezusem. Nie każdy z osobna, nikt nie zagarnia Przyjaciela dla siebie. Razem, wspólnie – dlatego wspólnota. Tak zapoczątkowana została przed Zmartwychwstaniem, ugruntowana przez Zmartwychwstanie, umocniona Duchem Świętym wspólnota Chrystusowego Kościoła.
Kościół... Dwadzieścia wieków historii, sprzeciwu, trwania, sporów wokół Kościoła. Dobrze powiedział stary Gamaliel: „Jeśli od ludzi pochodzi ta sprawa, rozpadnie się...” (Dz 5, 38). A Kościół trwa. Gdziekolwiek są ludzie, dla których Jezus jest przyjacielem, tam jest Kościół. A więc Kościół to nie tylko ludzie w sutannach i habitach? Bynajmniej. Celnie wyraził to św. Augustyn: „Dla was jestem biskupem, ale z wami jestem chrześcijaninem”. Czyżby więc sprawami Kościoła były nie tylko modlitwa i sakramenty? Oczywiście, że nie tylko. Najważniejszą sprawą Kościoła musi być miłość, dobro, służba. Owszem, modlitwa i sakramenty są koniecznym korzeniem życia i źródłem siły Kościoła. Źródło jednak wtedy jest źródłem, gdy jego strumienie mogą napoić strudzonego i ginącego z pragnienia wędrowca. Dlatego wspólnota przyjaciół Jezusa przenika, prześwietla sobą pracę i odpoczynek, radość i trud, cierpienie i szczęście człowieka. Wspólnota – to niebezładny tłum. Dlatego Jezus mówi do Szymona: „Paś baranki moje, paś owce moje”. Już nie będziesz rybakiem, choć będziesz „ludzi łowił”. Będziesz pasterzem. Będziesz owieczki gromadził, z wielu owiec ukształtujesz jedno stado, ty je scalisz wokół Mnie...
Do dziś mówimy o „duszpasterzach”. I zawsze będą oni potrzebni – co wynika zarówno z prawideł natury, jak i z woli samego Jezusa. Wspólnocie Kościoła pasterze są o tyle potrzebniejsi niż przywódcy innym ludzkim wspólnotom, że Kościół zmierza nie ku ziemskim celom. Te są tylko na jakiś czas niezbędnymi środkami. Cel jest odległy. Tu odpowiedź na ludzkie „dokąd?” – do wieczności, do świata ostatecznego spełnienia i rozkwitu, który potrafimy opisywać – jak św. Jan w Apokalipsie – tylko językiem symboli. Ale ten świat jest. Zmartwychwstały stoi na styku obu światów: ziemskiego i wiecznego. Kościół ma przed sobą trudne zadanie: w ziemskim świecie być świadkiem wieczności. Nie tylko dla członków swojej wspólnoty – dla wszystkich ludzi. Wiele więc ma do zrobienia i Kościół jako całość, i każdy z nas, którzy Kościół tworzymy.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |