Sakrament chorych w Kościele Prawosławnym

Pasterskie rozważania o sakramencie namaszczenia chorych

Po pierwsze, choroba powoduje wyobcowanie chorego w odniesieniu do samego siebie - wynika ono z naruszenia jego fizycznej i emocjonalnej jedności. Świadomość zdominowana jest przez chore ciało. Zamiast pozostawać podmiotem, ciało zostaje zniewolone przez obcą, patologiczną siłę i staje się podwładnym jej obiektem. Powoduje to naruszenie emocjonalnej harmonii, wywołuje obawy o przyszłość, lęk o tych, od których chory jest uzależniony.
Po drugie, choroba prowadzi do wyobcowania od innych ludzi. Bez względu na to czy chory pozostaje w łóżku w domu, czy też w zakładzie opieki zdrowotnej, dochodzi do jego fizycznej separacji od społeczności ludzkiej. Nawet w towarzystwie innych, chory czuje się wyobcowany i samotny. „Wykorzystanie fizycznej i emocjonalnej energii niezbędnej do przetrwania i przystosowania się do choroby może pozbawić go sił niezbędnych do obcowania z nimi”. Choremu człowiekowi wydaje się, że ma bardzo niewiele wspólnego z ludźmi zdrowymi i nie dzieli z nimi tej samej płaszczyzny istnienia. Choroba powoduje również zmianę ról – jaka by nie była jego wcześniejsza pozycja społeczna czy pełniona funkcja, w czasie choroby chory jest całkowicie zależny od innych. Szczególnie w przypadku długotrwałej choroby pacjent może załamać się emocjonalnie – „odmawia podejmowania decyzji, domaga się opieki i poszukuje u roztaczających nad nim opiekę bezpieczeństwa, matczynej czy ojcowskiej uwagi i troski”.
Chory człowiek często znajduje się w stanie zależnego od rodziców dziecka. Zaczyna wątpić, że jest w stanie wnieść coś do życia innych, szczególnie tych, którzy są mu bliscy. To z kolei powoduje poczucie winy, bowiem we współczesnym społeczeństwie miarą wartości człowieka stała się jego produktywność. Poczucie winy może być wywoływane również przez stawiane sobie przez chorego pytanie o to, w jakiej mierze sam spowodował czy przyczynił się do rozwoju choroby (dochodzi do tego szczególnie w przypadkach chorób serca, nowotworów lub też AIDS).
Chory człowiek ulega zaburzeniom psychiki w zakresie pojmowania własnej osoby; w rzeczywistości na wielu płaszczyznach nie postrzega już siebie jako postaci; na szczeblu osobowym staje się raczej przedmiotem, a nie podmiotem swego ciała; na płaszczyźnie społecznej staje się obiektem uwagi i troski; a w zakładzie opieki zdrowotnej z kolei, staje się obiektem diagnozowania i leczenia.
Traktowany jest wówczas jako mechanizm, który się zepsuł i potrzebuje teraz naprawy (lub też nie da się go już naprawić). W nowoczesnej medycynie „jakość życia” często nie jest brana pod uwagę – w rzeczywistości aparatura medyczna jest w stanie podtrzymywać bicie serca bez końca. Postęp medycyny doprowadził do tego, że w uprzemysłowionych społeczeństwach długowieczność stała się normą, ale niewiele uwagi poświęca duchowym następstwom tego zjawiska. Współczesna medycyna zajmuje się leczeniem jedynie ciała i dopiero w ciągu ostatnich kilku lat specjaliści w dziedzinie medycyny uświadomili sobie istnienie duchowego wymiaru zarówno zdrowia, jak i choroby. Kościół wiedział o tym już od dawna. Pierwsze szpitale zakładane były przecież już w IV wieku przez wschodnich chrześcijańskich biskupów i mnichów! w późniejszych wiekach Kościół pozostawał głównym sponsorem szpitali, a w niektórych przypadkach dzieje się tak również w naszych współczesnych czasach.
Rozpatrując obecny stan opieki medycznej, przeważnie dochodzimy do stwierdzenie, iż jej wytworem jest wyobcowanie od Boga. Chory człowiek zazwyczaj nie jest w stanie samodzielnie udać się do kościoła. Zdarza się nawet, że winą za swą chorobę obarcza Boga. Znaczenie jego życia traci sens, a to często prowadzi do duchowego załamania. W tej sytuacji często po raz pierwszy w życiu zdaje sobie sprawę ze swej śmiertelności.
Namaszczenie chorego dokonywane w cerkwi (o ile to możliwe) i przez Kościół (z uczestnictwem jego członków, które w pełni wyraża obecność Kościoła) ma właśnie na celu ponowne wcielenie, przyłączenie chorego do wspólnoty (Kościoła) z ludźmi i z Chrystusem. To właśnie dlatego obrzęd ten obejmuje tak długi okres czasu – niegdyś sprawowany był przez cały tydzień, a obecnie wymaga kilku godzin. Gdy ogranicza się on do piętnastominutowych odwiedzin chorego przez samego tylko duchownego, realność tego wspólnotowego wyrażenia miłości często może wydawać się bezprzedmiotowa. Obrzęd ten przełamuje bariery odosobnienia, bowiem za jego pośrednictwem Chrystus i Kościół stają u boku chorego w przełomowym momencie jego życia, w obliczu którego stanie kiedyś każdy człowiek. Obrzęd ten odtwarza również właściwą perspektywę przyszłości, bowiem w Chrystusie nie ma śmierci. Śmierć przestaje być więzieniem, a staje się progiem nowego życia. Sakrament ten powoduje pojednanie chorego i usuwa jego winę.

«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg
« » Grudzień 2024
N P W Ś C P S
1 2 3 4 5 6 7
8 9 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 31 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11
Pobieranie... Pobieranie...