Słowo Boże wciąż „dzieje się” – miejscem jego akcji jest cisza ludzkiego serca.
II Niedziela Wielkiego Postu
1. Chrystus frasobliwy zatrzymał się, przysiadł przy drodze wielkopostnej, zmierzającej w kierunku wielkanocnym. I patrzy na ludzkie zakłopotania, smutki i bezradność. Co widzi? Cierpienie człowieka, które przytłacza go i nie pozwala cieszyć się życiem. Wzrok Chrystus pada na rozbite rodziny, cierpiące z powodu braku miłości dzieci, nieuleczalnie chorych, na opuszczonych przez najbliższych, bezrobotnych, niesprawiedliwie oskarżanych, na poszukujących sensu życia, przeżywających kryzysy wiary, powołania czy stojących przed… Trudno jest w jednym momencie dostrzec całą geografię ludzkiego cierpienia – tylko Jezus potrafił objąć to swoim miłosiernym wzrokiem. Mesjasz, namaszczony mocą Ducha Świętego, podobny do nas we wszystkim, oprócz grzechu. Na Jego twarzy i skroniach pojawiły się w Ogrójcu gęste krople krwi. Cierpienie jest także wezwaniem do ufności w moc Bożą: „Ojcze, jeśli to możliwe, oddal ode mnie ten kielich. Ale jak nie ja, ale jak Ty chcesz”. Czy to koniec cierpienia? Nie, cierpienie Boga będzie trwało do końca czasów – jak mówił Pascal.
2. Bóg kocha inaczej niż człowiek. Przede wszystkim każdego zna po imieniu i nie przechodzi obojętnie wobec naszego cierpienia. Nie zabiera od nas, ale towarzyszy nam w zmaganiach ze słabością fizyczną, psychiczną czy duchową. Nigdy nie zostawia swoich umiłowanych dzieci na pastwę losu. I nawet jeśli, jak mówi polskie przysłowie, Bóg cierpienie na nas dopuści, to nas w tym cierpieniu nie opuści.
A człowiek? Przechodzi obojętnie wobec cierpienia swoich braci i sióstr, jest zajęty „swoimi sprawami”. Traci w ten sposób wrażliwość serca na drugiego człowieka. Tak już od małego. W szkole chora rywalizacja, wyścig szczurów, wyśmiewanie słabszych. W pracy pochlebstwa za cenę awansu, łatwiejszego kawałka chleba. W domu święty spokój w swoich czterech ścianach i rozmowa ze swoim telewizorem czy kimś nieznanym na drugim końcu internetowego komunikatora. Albo podróż na drugi kraniec miasta, żeby dostarczyć na czas przysmak zgłodniałemu czworonogowi. A za ścianą ktoś chory potrzebuje kubka gorącej herbaty, ktoś samotny potrzymania za rękę, chwili obecności. Po co się wtrącać do innych. Czy nie dość mam własnego cierpienia? A mnie to ktoś pomoże?
3. W trudnych momentach życia potrzebne jest zaufanie drodze. Takiej na oślep, na początku której nie zawsze jest widoczne światełko nadziei. Mrok i ciemność zawsze prowadzą człowieka do utraty nadziei, zaufania, do wewnętrznego zniechęcenia. Światło Boże przywraca „wzrok ociemniałym, uczy pokornych czynić dobrze”. Krzyż staje się bramą prowadzącą do spotkania z Ojcem. „Na ból męki Chrystusowej żal przejmuje bez wymowy”.
Nasze ludzkie cierpienia – codziennie kłopoty, bezradność, brak wiary we własne możliwości – wydają się nam tak płaskie, że nawet nie chcemy o nich mówić Bogu. Przytłacza nas szarzyzna przyzwyczajeń, schematów, życiowych pewników poukładanych przez lata z dokładnością co do jednego. Czyż w takim podejściu do życia, cierpienia, trudności jest miejsce dla Boga? Czy jest tu jakiś szczelina, w którą mógłby się wsunąć? Czy jest jeszcze miejsce dla „Pana nieba i ziemi” w ludzkim sercu, zawalonym stosem niepotrzebnych gratów?
W efekcie sprzątania w pojedynkę - tak na własną rękę, bez Boga - stoję z boku jak straganiarze wzdłuż drogi krzyżowej i zachwycam się swoimi umiejętnościami. Dodając do jednego cierpienia kolejne.
4. Jak płaską codzienność zamienić w zaufanie i zaangażowanie - bez silenia się na egzaltacje religijną? Potrzeba siąść u stóp krzyża i spojrzeć na swoje życiowe rany. Pozwolić, aby Jezus mógł do mnie przemówić i uwierzyć w to, że „moc w słabości się doskonali”. Jak przypomniał Benedykt XVI, umierając z miłości na krzyżu, Jezus nadał sens ludzkiemu cierpieniu. Kto to pojmuje, podobnie jak wielu ludzi w minionych wiekach, doświadcza pogody ducha, nawet pośród goryczy ciężkich doświadczeń fizycznych i moralnych. Chrystus odkupił świat z grzechu przez własną ofiarę na Krzyżu, a nie na drodze ludzkiego tryumfu (por. Anioł Pański, 01.02.2009).
Każde cierpienie odsłania prawdę o człowieku – albo moc wiary albo jej słabości. Wciąż jest wezwaniem do podążania za Zbawicielem. „Zbawienie przyszło przez krzyż, ogromna to tajemnica. Każde cierpienie ma sens, prowadzi do pełni życia”. A więc zaufaj Panu już dziś.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |