Dziwne są losy Bożych wybrańców. Iluż z nich uciekało przed zadaniem, do którego zostali powołani. Historia Jonasza potwierdza jedynie pewną zasadę, obserwowaną w całej historii zbawienia. Może jest tak, że Pan Bóg nie lubi potulnej owcy i większy ma pożytek z buntownika, uciekiniera, człowieka naznaczonego słabością. Bo taki, jak już go dotnie Boże Miłosierdzie, idzie na całego.
Podobnie jak historia Jonasza dziwna jest reakcja mieszkańców Niniwy. Ostatecznie uwierzyli człowiekowi znikąd. Pojawił się nie wiadomo skąd, wieszcząc zniszczenia miasta, a oni, zamiast wyśmiać go jak Grecy Pawła na areopagu, zarządzili post. A może nie to jest dziwne? Może jest tak, że jak już Pan Bóg nie może sobie z człowiekiem poradzić, roztacza przed nim wizję utraty wszystkiego, co ma i czym jest?
Znak Jonasza. „Czy może być coś dobrego z Nazaretu?” „Żaden prorok nie powstał z Galilei.” Dla większości słuchaczy Jezus był człowiekiem znikąd. Jak Jonasz. I choć nie był naznaczonym słabością uciekinierem i nie przepowiadał utraty wszystkiego, co człowiek ma, również odwoływał się do wiary. Trzy dni… Jeśli tej wiary zabraknie nawrócenie będzie powierzchowne.
Uwierzyliśmy. Nie dlatego, że zapowiedziano zburzenie naszych domów. Uwierzyliśmy ze względu na te trzy dni. Co nie oznacza końca. Droga w głąb przed nami.
Rachunek sumienia
Przeczytaj komentarze | 1 | Wszystkie komentarze »
Ostatnie komentarze:
wszystkie komentarze >
Uwaga! Dyskusja została zamknięta.