Komentarze biblijne i liturgiczne, propozycje śpiewów, homilie, Biblijne konteksty i inne.
więcej »Dogmat o wiecznym dziewictwie Maryi jest tak nieznośnie dosłowny, zaprzecza naszej wiedzy o normalnym biegu rzeczy i wymaga uznania po pierwsze dwukrotnej cudownej Bożej ingerencji w prawa natury i po drugie tego, że seks jest czymś, bez czego można się obejść.
Czasem można się jeszcze natknąć na argumentację o podłożu filozoficznym, według której dziewicze narodzenie miałoby jakoby zaprzeczać pełnemu człowieczeństwu Chrystusa, skoro Jego poród miałby być odmienny od narodzin innych ludzi. Ci, którzy tak twierdzą, wydają się nie do końca właściwie rozumieć, co znaczy „natura ludzka”. Odwieczny Logos, Druga Osoba Boska, przyjął ludzką naturę w momencie Wcielenia i nic, co nastąpiło później, żaden aspekt interakcji ze światem materialnym, w szczególności modus realizacji porodu, nie jest w stanie tego zmienić i zniweczyć unii hipostatycznej. Gdyby tak było, to także np. fakt chodzenia po wodzie musiałby posłużyć jako argument, że Jezus nie jest w pełni człowiekiem, bo przecież „normalni ludzie” wpadają do wody, a nie chodzą po niej.
Niektórzy twierdzą, że doktryna o dziewiczym narodzeniu Jezusa jest niebiblijna. Także ten zarzut jest nie do utrzymania. Oprócz oczywistego Mateuszowo-Izajaszowego „Oto Dziewica pocznie i porodzi Syna...” (Iz 7, 14b, Mt 1, 23a), w którym jak kawa na ławę Bóg mówi, że Dziewica nie tylko pocznie, ale i porodzi, jest jeszcze jedno proroctwo Izajasza, które od pierwszych wieków Ojcowie Kościoła odczytywali, jako zapowiedź dziewiczego i bezbolesnego porodu: „Zanim odczuła skurcze porodu, powiła dziecię, zanim nadeszły jej bóle, urodziła chłopca. Kto słyszał coś podobnego?” (Iz 66, 7). To jednak nie wszystko. O ile wierzymy Słowu Bożemu, wiemy, że bóle porodowe i związane z nimi naruszenie cielesnej integralności rodzącej, nie są stanem pierwotnym zamierzonym przez Boga przy stworzeniu świata, lecz wynikiem upadku pierwszych rodziców, konsekwencją grzechu pierworodnego (Rdz 3, 16) i to dotykającą nie tylko nas ludzi, ale wpływającą negatywnie także na najgłębszą strukturę całej stworzonej natury, która od tej pory aż do dziś „wzdycha i jęczy w bólach rodzenia” (Rz 8, 22). Skoro jednak wierzymy także, że Maryja jest Niepokalanie Poczęta, czyli że została zachowana wolna od grzechu pierworodnego, to zrozumiałe staje się, że nie była też obarczona jego konsekwencjami. Tutaj ukazuje się też harmonijne współgranie i wewnętrzna spójność wyznawanych przez Kościół dogmatów.
Wiara w dziewiczy poród nie jest więc, jak chcieliby jej przeciwnicy, obrazą dla ludzkiego intelektu, przynajmniej nie większą niż wiara we Wcielenie, w Zmartwychwstanie, w transsubstancjację i Rzeczywistą Obecność itd. Przeciwnie, jest wyrazem przekonania o Bożej Wszechmocy, o Jego niczym nieograniczonej woli i nieskończonej, przekraczającej wszelkie wyobrażenie, cudownej łasce. Ratzinger pisze w „Einführung in das Christentum” (1968):
„Die Jungfrauengeburt bedeutet weder ein Kapitel Askese noch gehört sie unmittelbar der Lehre der Gottessohnschaft Jesu zu; sie ist zuerst und zuletzt Gnadentheologie, Botschaft davon, wie uns das Heil zukommt: in der Einfalt des Empfangens, als unerzwingbares Geschenk der Liebe, die die Welt erlöst.“
(„Narodzenie z Dziewicy nie jest ani rozdziałem ascetyki, ani też nie należy bezpośrednio do nauki o synostwie Boskim Jezusa; jest ono przede wszystkim i ostatecznie teologią łaski, wieścią o tym, w jaki sposób przychodzi do nas zbawienie, mianowicie w prostocie przyjęcia go jako niewymuszonego daru miłości, która zbawia świat.“ – tłum. Z. Włodkowa, 1970),
a o tych, którzy próbują narodzenie z Dziewicy negować lub „odmitologizować“, uważając siebie samych za mądrych i oświeconych, a pokolenia naszych poprzedników w wierze za naiwnych ciemniaków, mówi:
„Die Geburt Jesu aus der Jungfrau, von der solchermaßen in den Evangelien berichtet wird, ist den Aufklärern aller Art nicht erst seit gestern ein Dorn im Auge.”
(„Narodzenie Jezusa z Dziewicy, o którym w ten sposób świadczą ewangelie, jest nie od wczoraj cierniem w oku wszelkiej maści »uświadamiaczy / oświeceniowców«.” – tłum. moje, lub „Narodzenie Jezusa z Dziewicy, o której w ten sposób pisze Ewangelia, stało się nie od dzisiaj cierniem w oku dla wszelkiego rodzaju poszukiwaczy wyjaśnień.” – tłum. Z. Włodkowa, 1970).
W dalszym ciągu swego wywodu przyszły papież rozważa teologiczne znaczenie i implikacje dziewictwa Maryi, po czym podsumowuje:
„Właściwie nie potrzeba wspominać, że wszystkie te wypowiedzi mają znaczenie tylko wówczas, gdy się przyjmuje, że to, czego sens staramy się wyjaśnić, zdarzyło się rzeczywiście. Wypowiedzi te wskazują na pewne zdarzenie: jeśli się to zdarzenie odrzuci, będą pustą gadaniną, którą trzeba by określić nie tylko jako niewłaściwą, ale także jako nieuczciwą. Zresztą w takich próbach, choć czasem podjętych nawet w dobrej wierze, tkwi sprzeczność, którą można by nazwać niemal tragiczną. W chwili, gdy wszystkimi włóknami naszej egzystencji stwierdzamy cielesność człowieka, i gdy zdolni jesteśmy zrozumieć jego ducha jako wcielonego, jako będącego ciałem, nie zaś posiadającego ciało – usiłuje się wiarę ratować przez to, że usuwa się z niej pierwiastek cielesny, ucieka w obręb samego »znaczenia«, czystej zrozumiałej samej przez się interpretacji, która – jak się wydaje – tylko z powodu swego oderwania od rzeczywistości nie podlega krytyce. Lecz wiara chrześcijańska naprawdę oznacza właśnie wyznanie, że Bóg nie jest więźniem swej wieczności i nie jest ograniczony do tego co duchowe, tylko tutaj i dzisiaj, pośród tego świata może działać i działał w nim przez Jezusa, nowego Adama, narodzonego z Marii Dziewicy stwórczą mocą Boga, którego Duch na początku unosił się nad wodami i który z niczego stworzył byt.”
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |