Komentarze biblijne i liturgiczne, propozycje śpiewów, homilie, Biblijne konteksty i inne.
więcej »Zamyślenia nad hymnem Chwała na wysokości Bogu (3).
Panie Boże, Królu nieba, Boże Ojcze wszechmogący.
Panie, Synu Jednorodzony, Jezu Chryste.
Panie Boże, Baranku Boży, Synu Ojca.
Hymn Chwała na wysokości Bogu to jeden wielki wybuch radości. Jest jak płynące z głębi serca uwielbienie, które nie próbuje szukać mądrych słów, ale w radosnym uniesieniu chce dziękować Bogu za wszystko: i za to, że jest, i za to, że jest dla człowieka dobry. To uwielbienie, w którym człowiek chce Mu wyznać, że On jest Panem i że dobrze, że On, wielki, mądry i dobry nim jest. I chyba dlatego cały ten hymn wydaje się tak pospiesznie nieskładny. A jednak to proste, radosne wyznanie, zawiera głębokie prawdy.
To uwielbienie Ojca i Syna. Jak w wizji Apokalipsy. Ojca... Bo jest Panem, bo jest Bogiem, bo jest Królem nieba – zawołał autor hymnu, a my po wiekach wołamy tak samo. To jak wyznanie człowieka, który patrząc na stworzony świat, na otaczającą go przyrodę, kwiaty, drzewa, słońce i gwiazdy na niebie... patrząc w okular mikroskopu albo na tablicę z równaniem matematycznym doskonale opisującym mechanizmy rządzące światem, dochodzi do wniosku, że to wszystko nie mogło bez przyczyny powstać z niczego. Że zbyt wiele w tym świecie śladów Mądrości, by wszystko to mogło być dziełem nierozumnego przypadku. „Panie Boże, Królu Nieba” to okrzyk: JESTEŚ! Jesteś Boże! We wszystkim, co stworzyłeś, widzę Twoją wszechmoc, Twoją mądrość i Twoją dobroć. Tak, dobroć, bo przecież świat, w którym nas umieściłeś, choć czasem groźny, to jest przecież niezwykle piękny. I jeśli mądrze w nim gospodarzymy, najczęściej całkiem nam przyjazny.
Odkrycie Boga w Jego dziele teologowie nazywają objawieniem kosmicznym. Ale ten obraz Boga obarczony byłby wielką niepewnością, gdyby nie to, co ci sami teologowie nazywają objawieniem historycznym, a co jest prawdą o Bogu działającym w historii człowieka. To doświadczenie Izraela, który widział, jak Bóg cudownie chronił go przez wielki. A potem to wszystko, co o Ojcu objawił Jezus Chrystus. To objawienie pozwala już bez obaw nazywać Boga Wszechmogącym Ojcem.
Zwróćmy uwagę: nie tylko Wszechmogącym. Bóg mógłby jawić się wtedy jako despota albo wielki Pan, któremu los człowieka jest obojętny. Ale On jest Wszechmogącym Ojcem. Jednocześnie nie tylko Ojcem, który przecież, jak wielu ojców, mógłby być w różnych sytuacjach zupełnie bezradny, ale Ojcem Wszechmogącym. Bóg, to ten wszechmocny i mądry ktoś, kto wiedziony swoją fantazją stworzył cały ten piękny i niebywale zróżnicowany świat. I ten właśnie Bóg nie traktuje nas jak bezrozumne żyjątka, które w wielkiej masie istnieją i równie masowo bezpowrotnie umierają, ale jak swoje dzieci. Tego Boga wielbimy, takiemu Bogu dziękujemy. Jest za co.
W hymnie Chwała na wysokości Bogu zaraz przychodzi też uwielbienie Jego Syna, Jezusa Chrystusa. On jest najpierw tym, o którym św. Jan, nazywając Go Logosem, Słowem, napisał, że był na początku i był Bogiem. Że wszystko stało się przez Niego i nie ma niczego, co by powstało bez Jego udziału; że świat cały jest Jego własnością. To ten, o którym wyznajemy, że „z Ojca jest zrodzony przed wszystkimi wiekami”. To „Bóg z Boga światłość ze światłości, Bóg prawdziwy z Boga prawdziwego; zrodzony, a nie stworzony, współistotny Ojcu”.
O radosna i szczęśliwa dla nas tajemnico! Bóg nie jest Wielkim Samotnikiem! Jest wspólnotą Ojca, Syna – i jak wierzymy – także Ducha Świętego. Rozumie, że pragniemy wspólnoty, bo sam jest wspólnotą, a na swój obraz i podobieństwo nas stworzył. Jednocześnie nas, swoje stworzenie, przez swojego Syna usynowił. I widząc w nas swoje dzieci zaprasza nas do wspólnoty życia z sobą. Kto kocha, zawsze przecież chce tę miłość mnożyć i dzielić się nią z inną osobą, z jakimś drugim „ja” tak samo zdolnym do kochania....
Tenże Pan, czyli Bóg, Jednorodzony Syn Ojca, jest jednocześnie Jezusem Chrystusem. Człowiekiem, który miał swoje imię i swoją historię na ziemi. Człowiekiem, który – jak wskazuje tytuł Chrystusa (Pomazańca, Wybrańca) - miał do spełnienia swoją misję. Tak jest, nazywając Jednorodzonego Jezusem autor hymnu przypomniał: to prawdziwy Bóg, ale i prawdziwy człowiek; jeden z nas. Jeśli Bóg, chcąc nas przybrać za swoje dzieci stał się dla nas swoim stworzeniem, by dzielić nasz los, by nas zbawić, to czyż można Go nie uwielbiać? Czy taki Bóg nie jest godzien największej czci?
Wyznając, że Syn Ojca, Pan i Bóg, który stał się człowiekiem Jezusem Chrystusem po to, byśmy my mogli stać się dziećmi Bożymi, przypominamy sobie jednak też w tym fragmencie hymnu cenę, jaką musiał On za nasze zbawienie zapłacić. A przypomina to tytuł „Baranek Boży”.
Tak właśnie, z zupełnie niejasnych wtedy względów, nazwał Jezusa nad Jordanem Jan Chrzciciel. A sens tego wyznania uczniowie Jezusa pojęli, gdy ich Mistrz konał na krzyżu w godzinie, gdy w świątyni zabijano paschalne baranki. Zgodnie ze zwyczajem sięgającym czasów wyjścia z Egiptu, spożywali go Izraelici na pamiątkę tego wydarzenia, kiedy krew baranków uratowała od śmierci ich pierworodnych w Egipcie; oznaczyli nimi drzwi swoich domów i anioł przechodzący przez Egipt i zabijający wszystko co pierworodne płci męskiej, te domy ominął. Krew Jezusa, Baranka Bożego, uratowała jednak od śmierci nie tylko pierworodnych, ale wszystkich w Niego wierzących. I nie od tej zwyczajnej śmierci, która wcześniej czy później przychodzi na wszystko, co żyje, ale od śmierci wiecznej, od wiecznego potępienia... To była cena, jaką Syn zapłacił za ludzkie nieposłuszeństwo. Zapłacił wiernym posłuszeństwem Ojcu, posłuszeństwem aż do śmierci.
Tak, jest za co wychwalać Boga Ojca. I jest za co wychwalać Jego Syna, Jezusa Chrystusa. W tych kilku tytułach, w radosnym uwielbieniu płynącym z ludzkich ust i serc, kryje się samo sedno relacji Boga do człowieka: On nas stworzył, On nas, gdy upadliśmy i staliśmy się niegodni Edenu, postanowił zbawić i doprowadzić do wiecznego szczęścia w niebie. A to wszystko z miłości do nas. Bo mu na nas zależy.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |