Jezus Chrystus, złożywszy raz na zawsze jedną ofiarę za grzechy, zasiadł po prawicy Boga, oczekując tylko, „aż nieprzyjaciele Jego staną się podnóżkiem nóg Jego”.
Jak wiele spokoju Boga jest w tych słowach. To, co miało się stać, już się dokonało. Pozostało czekać. Z cierpliwością siewcy czekającego na wzrost.
Nie ma powodu, by się niepokoić patrząc, gdy ziarno pada na drogę. Gdy pada między ciernie. Gdy pada na skałę. Trzeba wziąć przykład z Boga i Jego spokoju. Powiedział przecież: wypiszę swoje prawa w ich sercach i umyśle, a o grzechach nie będę wspominał.
Nie ma powodu, by się niepokoić, skoro On, który bardziej niż można sobie wyobrazić, pragnie naszego zbawienia, jest spokojny. Trzeba tylko osłaniać przed słońcem kiełkujace rośliny na skale. Dbać o te na drodze. I droga i skała mogą stać się ziemią żyzną. I na drodze i na skale może wyrosnąć roślina przynosząca obfity owoc.
Nie my mamy zbawić świat. On już to zrobił. My mamy tylko nieść Go innym. Nie martwiąc się o wzrost.
Wszystkie komentarze »
Uwaga! Dyskusja została zamknięta.