Ojciec wasz, który jest w niebie, da to co dobre tym, którzy Go proszą Mt 7
Jezus mówiąc o modlitwie, powołuje się na dobroć Ojca. To powinno wystarczyć, by uwierzyć, że Bóg udzieli mi tego, co dobre. Zachęta, by prosić Boga o wszystko, rodzi często pytanie – po co, skoro Bóg wcześniej wie, czego mi potrzeba?
Owszem, Bóg wie, czego mi potrzeba, zna moje myśli, pragnienia, oczekiwania. Jednak pozostawia mi pełną wolność, bym dokonywała wyboru, który wyrażam w modlitwie prośby. Gdy proszę uświadamiam sobie moją zależność od Niego. Czynię akt dobrowolnego poddania mojego życia Bożej Opatrzności. Taka postawa dopuszcza zgodę na odmowę ze strony Boga, na to, że może odpowiedzieć mi „nie”.
Zdarza się jednak, że prośbę traktuję, jak handel wymienny z Bogiem. Odmówię Różaniec, pójdę na Mszę oczekując w zamian spełnienia tego, o co proszę. W takiej modlitwie nie poddaję swego życia Bogu i nie ma w niej zgody na Jego wolę. Liczy się tylko to, co ja chcę i to najlepiej w sposób, jaki sobie zażyczę. Kiedy zaś nie otrzymuję, zaczynam Boga oskarżać za wszelkie niepowodzenia. Wtedy to ja próbuję ograniczyć wolność Bogu, czego Bóg wobec mnie nigdy nie czyni, nawet wówczas, gdy nie postępuję zgodnie z Jego wolą.
Rachunek sumienia:
Czytania mszalne rozważa Aleksandra Kozak
Czytaj i słuchaj
Przeczytaj komentarze | 3 | Wszystkie komentarze »
Ostatnie komentarze:
wszystkie komentarze >
Uwaga! Dyskusja została zamknięta.