A gdy Jezus skosztował octu, rzekł: Dokonało się! I skłoniwszy głowę, oddał ducha J 18
Wobec męki i śmierci Jezusa nie można przejść obojętnie. Gdy na słowa „oddał ducha” klękam i w ciszy oddaję cześć mojemu Bogu, odczuwam podniosłość tej chwili. Uświadamiam sobie, że wtedy, tam na Golgocie wydarzyło się coś najważniejszego dla człowieka. Jezus przyjął cierpienie bez buntu, w milczeniu. Wiedział, że tylko w ten sposób może uratować ludzkość. Musiał pokonać lęk, strach. Przyjąć zdrady, osamotnienie, odrzucenie. Tym bardziej trudne, że doświadczone od tych, których umiłował do końca.
Gdzie jest moje miejsce w tych wydarzeniach? Czy pośród tych, którzy krzyczą „ukrzyżuj”, albo w zaprzeczeniach Piotra, że nie jest Jego uczniem. A może, jak Piłat ze strachu przed utratą pozycji osądzam i skazuję? Czy też jestem obojętnym widzem Jego zmagań na krzyżowej drodze? Może szydzę wraz z innymi pod krzyżem? Biczuję, przybijam do krzyża?
Czy potrafię cichutko podążać za Nim niosąc swój własny krzyż?
Czytania mszalne rozważa Aleksandra Kozak
kingaj1970
" Krzyzu Swiety " /Antonina Krzyszton/
Wszystkie komentarze »
Uwaga! Dyskusja została zamknięta.