Czy i nam wydaje się niekiedy, że życie z Bogiem oznacza jakieś niepotrzebne komplikacje, więcej trudu, konieczność niewygodnych wyborów? Że z czasem może zatęsknimy za dniami, kiedy nie mieliśmy świadomości zła, jego zgubnych skutków? Jeśli tak – dzisiejsze czytania trafiają w punkt.
Paweł, dając wskazówki Tymoteuszowi, pisze mu o Bogu, który nie oszukuje, nie mami dobrem nieosiągalnym, nie pozostawia człowieka na pastwę lęku. Pisze o Bogu dającym „nie ducha bojaźni”, a „mocy, miłości i trzeźwego myślenia”.
Dzięki wierze te „niepotrzebne” komplikacje oznaczają konkretne dobro bliźniego. Cierpienie – którego doświadcza każdy, wierzący czy niewierzący – przyjęte jako krzyż zyskuje sens. Wybory, tak trudne w pierwszym momencie, na koniec okazują się zbawienne.
Wszystkie komentarze »
Uwaga! Dyskusja została zamknięta.