Wilk z barankiem, cielę i lew pasące się pospołu, poganiający je chłopiec… Brzmi jak bajka na dobranoc dla naiwnych dzieci.
Cuda, które co dzień zsyła Bóg, niekiedy wtapiają się w tło i trzeba wysiłku z naszej strony, by je zauważyć.
Nie potrzebuję wielu słów, by się modlić, ponieważ Bóg, który jest Ojcem wszystkich ludzi, zna moje potrzeby, zanim je wypowiem
Pan Bóg jest hojny, bardzo hojny, trzeba tylko mieć cierpliwość. Pomaga On swoim dzieciom, które z ufnością przedkładają Mu, co je trapi.
Usłyszeć Słowo, czyli być Mu posłusznym, wprowadzać Je w czyn, to ciężka praca. To większy trud, boleśniejszy wysiłek, niż praca w kamieniołomie.
Jak co miesiąc, modlimy się w dwóch papieskich intencjach, ogólnej i misyjnej. Wyznacza się je ze znacznym wyprzedzeniem. Obecne zatwierdził jeszcze Benedykt XVI.
Czy można stracić coś więcej, niż serce czyli siebie samego? I czy chcę je tracić tak głupio – zostawione gdzieś w nietrwałym świecie?
Cierpienia mogą stać się źródłem nadziei, gdy zaprosimy do nich Jezusa, kiedy będziemy przeżywać je wraz z Nim i dla Niego
Chrystus Pan jako wymagający nauczyciel przestrzega przed nieodpowiedzialnością, która powoduje osłabienie czujności. Mam więc słuchać słowa i wypełniać je przez pogłębianie swojej wiary...
Często zewnętrznie nic się nie zmienia. Ale wewnętrznie towarzyszy nam świadomość, że nasze życie należy do Niego, bo Mu je podarowaliśmy.
Jest wielka różnica między ludzką słabością a złą wolą.