Komentarze biblijne i liturgiczne, propozycje śpiewów, homilie, Biblijne konteksty i inne.
więcej »Nie potrafimy sami uporać się ze złem. Nawet tym, które siedzi w każdym z nas.
Ogromy płat pozostałego po zimie śniegu już się kończył. Do skał zostało tylko parę metrów. Nagle stanęliśmy jak wryci. Przed nami ziała pustka szczeliny. Na samą myśl, że można byłoby do niej wpaść, kolana robiły się miękkie. Na szczęście nie była zbyt szeroka. Najpierw ostrożnie obejrzeliśmy jej brzegi. Potem wystarczył krótki rozbieg i nawet wypakowany plecak nie przeszkodził w szczęśliwym dotarciu na druga stronę. Ale gdyby była szersza?
Człowiekowi może się wydawać, że z wszystkim dobrze radzi sobie sam. Może nie do końca z chorobami, starzeniem się czy klęskami żywiołowymi, ale taki drobiazg, jak budowanie kierujących się sprawiedliwością szczęśliwych społeczeństw wychodzi nam już całkiem dobrze. Dopiero gdy wszystko zaczyna się walić, a zło kryjące się w zakamarkach ludzkiej duszy, zarażające niemal całe społeczeństwa zaczyna porażać swoim okropieństwem, okazuje się, że to złudzenie. Nie potrafimy sami uporać się ze złem. Nawet tym, które siedzi w każdym z nas. Tę prawdę znali już autorzy najstarszych ksiąg Starego Testamentu.
Biblijne opowiadanie o grzechu pierwszych rodziców zadziwia swoją prostotą i głębią. W chwili, gdy człowiek wiedziony szatańską pokusą stracił zaufanie do Boga i zerwał owoc z zakazanego drzewa stało się coś niesłychanego. Oto ten, który żył w harmonii i przyjaźni z Bogiem, drugim człowiekiem i samym sobą, nagle wszystko to stracił. Nie z Bożego wyroku. Grzech sam z siebie, w jakiś niezrozumiały dla nas sposób spowodował, że między nami a Bogiem powstała gigantyczna szczelina. I choć niby jesteśmy blisko, choć potrafimy zawołać do Boga, a On ciągle może nam udzielać wskazówek i troszczy się o nas, nie potrafimy dzielącej nas przestrzeni pokonać. Nie potrafimy stanąć przy Nim i rzucić się w Jego ramiona.
Wymysł? Nie. Cała historia zbawienia do Jezusa Chrystusa jest historią tej niemożności. Bóg ciągle się stara. Próbuje nawet wytępienia niesprawiedliwych wodami potopu. Poucza. Nagradza za wierność, karze za niewierność. A mimo to zło wraca. Najbardziej nawet świetlane postaci Starego Testamentu jak Abraham, Mojżesz czy Dawid nie są wolne od ludzkich ułomności czy chwil słabości. Bo pouczenie, wiedza to za mało. Gdy stoi się przed szczeliną, której nie da się przeskoczyć czy obejść, trzeba zbudować most. A do tego człowiek najzwyczajniej w świecie nie ma odpowiednich środków. Natchniony autor Księgi Rodzaju obrazowo ujął to stwierdzeniem o stojącym na straży raju (Edenu) aniele i połyskującym ostrzu miecza.
Tej smutnej prawdy o niemożności każdy człowiek doświadcza na własnej skórze. Jestem świadom, że we mnie, to jest w moim ciele, nie mieszka dobro. „Łatwo przychodzi mi chcieć tego, co dobre, ale wykonać – nie” – pisał święty Paweł. „Nie czynię bowiem dobra, którego chcę, ale czynię to zło, którego nie chcę” (Rz 7, 17b-18). Ileż to razy ja i ty obiecywaliśmy sobie, że już nigdy więcej, najmniejszego nawet grzechu? Ile razy okazywało się, że mimo najszczerszych chęci coś, co tu i teraz wydawało się dobrym rozwiązaniem, po czasie okazywało się opłakanym w skutkach? I przed szkodą, i po szkodzie człowiek jest jednakowo nierozsądny i słaby. Doświadczenie okropieństwa zła mizernie przekłada się na lepsze życie.
Owa niemożność konkretnych ludzi przekłada się na relacje społeczne. Ileż to razy rewolucje, które miały dać początek lepszym, sprawiedliwym społeczeństwom, kończyły się piekłem dla tych, którzy ośmielili się myśleć inaczej? Ileż razy wynalazki, mające dać człowiekowi nowe, wspaniałe możliwości, obracały się przeciwko niemu? Bo człowiek sam, o własnych siłach, nie jest w stanie zbudować raju. Nie potrafi również wrócić do dawnej zażyłości z Bogiem. Na straży utraconego Edenu stoi anioł z połyskującym ostrzem miecza. Potrzebujemy kogoś, kto przez ziejącą między Bogiem a człowiekiem przepaść przerzuci most porozumienia.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |