Przed Bogiem i samym sobą muszę przyznać się do jednego grzechu. Przejrzawszy napisane w ostatnim roku teksty odkryłem, że jednym z częściej powtarzających się w nich było słowo obawa. W różnych kontekstach i odniesieniach. Z wszelkimi możliwymi odcieniami pesymizmu, ironii, czarnej interpretacji rzeczywistości.
Pisząc o tej grzesznej przypadłości zaznaczyć trzeba, że nie chodzi o wykazanie się brakiem krytycyzmu, trzeźwego spojrzenia, umiejętności przewidywania i prognozowania. Chodzi o to, by karmienia miłości nie zastąpić karmieniem lęków. Bo to ostatnie nie ma nic wspólnego z Dobrą Nowiną.
Czytania mszalne rozważa ks. Włodzimierz Lewandowski
Wszystkie komentarze »
Uwaga! Dyskusja została zamknięta.