Komentarze biblijne i liturgiczne, propozycje śpiewów, homilie, Biblijne konteksty i inne.
więcej »Więcej Kościoła powszechnego, więcej młodych, więcej kobiet. Jak przekłada się to na język praktyki?
Regulujące przekłady tekstów liturgicznych motu proprio, kolejna sesja powołanej do reformy kurii rzymskiej, popularnie zwanej C9, grupy kardynałów, poprzedzające synod o młodych seminarium… Dzieje się. Wszystko pod jednym tytułem: więcej Kościoła powszechnego, więcej młodych, więcej kobiet. Jak przekłada się to na język praktyki?
Tu przykładem mogą być nowe zasady, regulujące tłumaczenie tekstów liturgicznych na języki narodowe. Przy czym nie chodzi tylko o kompetencje Stolicy Apostolskiej i konferencji episkopatów. Bardziej o pewne zasady ogólne. Już Ojcowie Soboru – czytamy w dokumencie – zauważyli zbliżającą się utratę łaciny, otwierając drzwi do języków narodowych, w ich przekonaniu mającymi być, wraz z językiem łacińskim, głosem Kościoła sprawującego boskie tajemnice. Ci sami Ojcowie równocześnie mieli świadomość mogących pojawić się trudności. Z jednej strony precyzja i dostojność łaciny gwarantującej jedność rytu rzymskiego, z drugiej prawo wiernych do świadomego, aktywnego uczestnictwa, ale też kłopoty z uczciwością i wiernością przekazu.
Pomijamy tu głośne swego czasu eksperymenty z Modlitwą Pańską. Jest wiele innych zwrotów, słów, fraz, nie mających swoich odpowiedników w językach narodowych. Odpowiedzialni za przekłady muszą z jednej strony troszczyć się o depozyt wiary i jej integralność, z drugiej mają świadomość ograniczeń, jakie nakładają ich rodzime języki. Być wiernym i komunikować skutecznie to prawdziwe wyzwanie. Nie dziwi zatem, że część uprawnień, jakie do tej pory miała Kongregacja Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów została Konferencjom Episkopatów, sama zaś Stolica Apostolska już nie będzie zatwierdzała przekładów (wykreślono z kanonu 838 KPK „eorumque versiones in linguas vernaculas recognoscere”) ale wypracowane przez Konferencje zasady („ad normam iuris a Conferentia Episcoporum approbatas”). I to one mają dokonywać przekładów i je zatwierdzać, uzyskując wpierw potwierdzenie Stolicy Apostolskiej. Zmiany te być może nie będą aż tak odczuwalne w Europie. Z pewnością ułatwią tłumaczenie ksiąg liturgicznych, w sposób szczególny Mszału, na języki nie mające europejskich korzeni. Choć można przypuszczać, że przyspieszą również nowe tłumaczenie Mszału na język polski.
Warto przy tym zauważyć, że wspomniane wyżej zmiany nie są pierwszym krokiem w kierunku decentralizacji Kościoła. Już poprzednie wprowadzenia do Mszału w pewnych kwestiach dawały swobodę lokalnym wspólnotom. Podobnie było z adhortacją Amoris laetitiae czy nałożeniem paliusza metropolitom. Zapewne dość lakoniczne sygnały wysłane ze spotkania G9, zapowiadają kolejne, zmierzające do decentralizacji Kościoła kroki. Ale o tym dowiemy się prawdopodobnie w połowie grudnia.
Być może ten kierunek zmian u niektórych wywoła lęk. Nie możemy jednak zapominać, że Kościół powszechny urzeczywistnia się we wspólnotach lokalnych. I to ich żywotność, nie rzymski centralizm, decyduje o wzroście i owocach, przez które Pan objawia się pośród swego ludu.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |