W domu Ojca mego jest mieszkania wiele, a ja idę przygotować wam miejsce, a gdy wam miejsce przygotuję, wrócę się do was i zabiorę was ze sobą abyście tam, gdzie ja jestem, i wy byli” (J 14,2-3).
Uznaje się Go, z rewerencją Mu się kłania, i potem się człowiek rozstaje i odchodzi. To nie jest to: ten wzrok czekający i modlący się o zdrowie, o życie, o prawdę i o moc, o siłę, od początku do końca we wspólnocie. Jeżeli Chrystus może się modlić za mnie przez pół godziny, to ja się też mogę modlić z Chrystusem przez pół godziny. Jeżeli Chrystus może się ofiarowywać za mnie całkowicie i powtarzać w sposób mistyczny swoją śmierć, to ja się mogę narazić również na pewne niewygody, na pewne ludzkie poszturchiwania i łokcie, i wszystkie inne niedogodności i wytrzymać, bo tu chodzi właśnie o tę sprawę wspólnoty, skupiającej się wokół Chrystusa, który niesie jej życie, zbawienie, jest drogą, jedyną, niezastąpioną do domu Ojca. Jeżeli wy dobrze i z jakąś ogromną duchową kulturą, tą prawdziwą, nie uprzejmością, ale kulturą pełną pokory i zapotrzebowania na łaskę Bożą, przeżyjecie niedzielną Mszę świętą na poziomie własnych możliwości, mając pełną i ostrą świadomość modlitwy i ofiary Chrystusa za was jako wspólnotę i jako jednostki, to stworzycie bardzo poważną wartość w życiu religijnym.
A drugi element tego rzeczowego schematu waszego życia religijnego to jest Ewangelia: życie i słowo Chrystusa. Dlatego na to wskazuję, że jest w Kościele Duch Święty, Duch święty, który ożywia słowa Boże. O Nim też Chrystus - jak wczoraj mówiłem - powiedział, że On z wami zostanie po wszystkie dni aż do skończenia świata (por. J 14,16). I On czyni, że słowa Ewangelii żyją, stają się dzisiejsze, stają się w całej pełni żywym słowem obecnego Chrystusa. I dlatego Ewangelię Jezusa Chrystusa trzeba znać. Ludzie inteligentni, ludzie inteligencji twórczej nie znają całej Ewangelii. A to przecież nie chodzi tylko o znajomość literalną, ale chodzi o to życie, o to obcowanie. To Chrystus co dnia chce do mnie mówić jedno zdanie, dwa zdania, jeden rozdział - zależnie od możliwości - popatrzeć, przeczytać, pomyśleć o tym.
Przeliczcie to na czas: 5 minut rano i 5 minut wieczorem. W niedzielę, przyjmijmy godzinę; jeżeli ktoś ma dalej do kościoła, półtorej godziny. To są, powiedzmy, momenty wyrwane, które Chrystus jakoś rezerwuje dla siebie. A poza tym chce tylko z nami być i chce być zauważony przez nas we wszystkich naszych sprawach.
Moi drodzy, to miała być konferencja o modlitwie i o obcowaniu z Bogiem. Nic o modlitwie dotychczas nie powiedziałem, poza tymi ostatnimi słowami. Ale wszystko, co powiedziałem, jest tworzywem tej modlitwy. Niech modlitwy wasze również nie będą modlitwami uprzejmymi, modlitwami uprzejmości, tylko niech to będą modlitwy życia. Ta modlitwa człowieka, który tak patrzy w oczy Chrystusowi, jak ten ciężko chory patrzy w oczy lekarza, i całą swoją postawą coś mówi, jest jakoś do końca zaangażowany w to, co się dzieje. Niech to życie wasze tak będzie wplecione w waszą modlitwę.
Przypuszczam, że ten skrócony schemat sam się potem rozbuduje. W miarę jak narośnie znajomość i miłość, otworzą się furtki czasu na wszystkie strony i życie się bardzo uprości. Może nawet te wyczerpujące zajęcia jakoś się tak uporządkują, że przestaną was tak dręczyć, jak dręczą was dzisiaj.
Pomyślcie nad tymi sprawami. To był jakiś wielki szkic, konferencja bez tematu; każde niemal zdanie było dla siebie tematem, ale to, co powiedziałem wczoraj: liczę na waszą twórczą inteligencję i na wasze domyślenie.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |