Komentarze biblijne i liturgiczne, propozycje śpiewów, homilie, Biblijne konteksty i inne.
więcej »Jeżeli świadectwa tu zapisane zbliżą kogoś do Boga i Maryi, ukażą piękno modlitwy różańcowej, pomogą w zgiełku życia odnaleźć drogę jasną i prostą, to spełnią swoją rolę.
Opowieść Romana
Bardzo kochałem moją wnuczkę Kamilkę. Od małego dziecka się nią opiekowałem, ponieważ córka dużo pracowała. Kamila nie znała swojego ojca. Zostawił Zosię już w ciąży i nie interesowały go jej dalsze losy.
Tak więc byłem dla dziewczynki nie tylko dziadkiem, ale i ojcem. To ja naprawiałem jej zabawki, usypiałem do snu, karmiłem, chodziłem z nią na spacery. To ze mną wyrywała pierwszy ząbek i to ja uczyłem ją modlitwy i pierwszy poznałem jej chłopaka. Nic więc dziwnego, że losy dziewczynki bardzo mnie obchodziły.
Zosia także bardzo kochała córeczkę, ale pozwalała jej na wszystko. Była wybuchowa i niecierpliwa, toteż Kamilka miała przed nią swoje tajemnice, z których zwierzała się tylko mnie.
Dziewczynka rosła jak na drożdżach. Dobrze się uczyła i nie sprawiała zbyt wielu kłopotów wychowawczych. Moja córka z dumą patrzyła na Kamilkę.
Przyszedł jednak trudny czas dojrzewania. Wnuczka miała nowych znajomych. Stała się skryta i nie dopuszczała do swoich tajemnic także i mnie.
- Kamciu, chodź ze mną na działkę - prosiłem - chcę pozbierać truskawki.
- Idź, dziadziu, sam, ja się umówiłam.
- Z kim się tak umawiasz? Powiedz staremu dziadkowi.
- Ojej, z kumplami! Co ty, dziadziu, młody nie byłeś? Kolegów nie miałeś?
- Miałem, wnusiu, tylko ja nie byłem taki tajemniczy.
- Inne czasy, dziadku - kwitowała moje uwagi wnuczka - i biegła na umówione spotkania.
Mijały lata. Pewnego wieczoru, przy kolacji powiedziała nam nagle, że się wyprowadza.
- Na litość Boską, gdzie? - krzyknęła z przerażeniem w głosie jej matka.
- Do Mateusza.
- Do Mateusza? A kto to taki?
- To jest obecnie mój chłopak. Właśnie wczoraj wynajął mieszkanie, gdzie wspólnie zamieszkamy.
- Kamilko, nic nam o nim nie mówiłaś - powiedziałem najspokojniej, jak potrafiłem.
- Bo nie chciałam. Mam swoje życie, nie chcę, żebyście się mną za bardzo interesowali.
- To przedstaw go nam chociaż.
- Teraz jeszcze nie jest na to czas - odpowiedziała spokojnie Kamila.
Oboje z córką byliśmy zdruzgotani. Nasza wypieszczona dziewczynka chce zamieszkać z jakimś nieznanym nam mężczyzną.
- Nie pozwalam! - krzyknęła Zosia. - Nie pozwalam i już!
- Ja się już ciebie o pozwolenie nie muszę pytać. Mam dziewiętnaście lat! - odpaliła matce dziewczyna i poszła do swojego pokoju.
Następnego dnia wyszła już spakowana. Popatrzyła na mnie ze smutkiem w oczach i poszła. To jej spojrzenie wywołało wielki niepokój w moim sercu. Chodziłem z kąta w kąt, nie mogąc sobie znaleźć miejsca.
Bomba wybuchła, gdy córka wróciła z pracy.
- Wiem już, kim jest ten Mateusz - wołała od progu. - To żonaty człowiek, żonaty! Rozumiesz?!
- O, Boże! - jęknąłem tylko. - A kim on jest? Co robi? Trzeba z nim porozmawiać.
- Jest prezesem zakładu poligraficznego. Bogaty, dobrze sytuowany.
- To ja do niego pójdę - zdecydowałem.
- Nie, jestem jej matką, to ja pójdę - powiedziała twardo Zosia. Istotnie, następnego dnia poszła.
Czekałem na nią długo. Wreszcie wróciła.
- Wiesz, właściwie to jest porządny człowiek - powiedziała. - Nie masz pojęcia, jakim luksusem otoczył Kamilkę.
- Ależ, Zosiu, przecież jeszcze wczoraj mówiłaś, że jest żonaty.
- Co z tego? Rozwiedzie się. Najważniejsze, że jest miły i przystojny, i że Kamilka będzie żyć w dostatku.
- Chyba żartujesz! - krzyknąłem. - Chcesz, żeby nasza Kamilka była utrzymanką jakiegoś faceta?
- Zaraz utrzymanką! - żachnęła się Zosia.
- To bardzo miły człowiek.
Wpadłem w rozpacz. Chciałem pomóc Kamili, ale miałem przeciwko sobie moją córkę. Poszedłem po radę do księdza proboszcza.
- Módl się, kochany - powiedział - na różańcu się módl. Nie masz łatwego zadania. A gdzie to wnuczka teraz mieszka?
- Na Mickiewicza.
- Pójdę tam kiedyś - obiecał kapłan.
Postanowiłem żarliwie się modlić. Codziennie przystępowałem do komunii i odmawiałem różaniec. Trwało to pół roku.
Pewnego zimowego dnia ktoś zadzwonił do drzwi. Stała w nich moja wnuczka.
- Mogę wejść, dziadku? - zapytała cicho.
- Dziecko drogie, to przecież jest twój dom - powiedziałem - wchodź!
- Mateusz wrócił do żony. Tak naprawdę nigdy nie chciał się z nią rozejść. Ona jest w ciąży. Oszukał mnie - i wybuchła płaczem.
Przytuliłem wnuczkę najmocniej, jak umiałem. Zrobiłem jej herbatę, dałem obiad i czekałem na Zosię. I ona rozpłakała się nad losem Kamili.
Znowu poszedłem, do księdza proboszcza. Opowiedziałem mu wszystko.
- Popłacze i przestanie - powiedział ksiądz - a z grzechem zerwała i godnie żyć będzie. Postaram się jej pomóc. Proszę przyjść do mnie we wtorek po Mszy.
Nasz poczciwy proboszcz zaproponował Kamilce tygodniowe rekolekcje poświęcone rozeznaniu powołania. Dziewczyna z oporami wprawdzie, ale pojechała. Wróciła umocniona duchowo i wyciszona. Bardzo się zmieniła. Poszła do pracy, pomagała w domu, chodziła codziennie do kościoła. Była ciepła i otwarta w kontaktach z innymi ludźmi.
Dziś moja wnuczka studiuje teologię. Chce zostać katechetką. Zosia jest bardzo dumna z córki. Pomaga teraz wychowywać dzieci swojej kuzynce.
Matka Boża przemieniła w życiu Kamili zło w najpiękniejsze dobro i za to Jej dziękuję.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |