Pięć homilii
ks. Leszek Smoliński
Doświadczeniem, które jest bliskie naszym sercom, są narodziny dziecka. Kiedy się ono narodzi, wtedy rodzice z radością powiadamiają o tym fakcie rodzinę, przyjaciół i znajomych. W miarę upływu lat każdy rodzic stara się pokazać własnemu dziecku, co tak naprawdę w życiu jest najważniejsze. To rodzice wychowują, dbają, pomagają w trudnych sytuacjach, są oparciem. Nieraz zdarza się jednak, że te narodziny są długo oczekiwane, pełne niepokoju i wielu znaków zapytania. Niejednokrotnie ta radość jest przygotowana przez długie godziny modlitwy, łzy wzruszenia i mocno bijące serce.
Dzisiejsza Ewangelia mówi nam także o narodzinach. Na świat przychodzi Jan Chrzciciel. Jego narodziny okazały się szczególnym wydarzeniem w życiu Elżbiety. Długo nie mogła ona doczekać się upragnionego potomstwa. Przy tej okazji widzimy, jak wiele niezwykłych rzeczy działo się w domu Zachariasza i Elżbiety. Już samo poczęcie dziecka przez Elżbietę w starości, było dowodem wielkiej łaskawości Boga. Rodzice narodziny tego dziecka odczytali jednoznacznie jako cud. Zachariasz wiedział o tym od samego początku, ale także Elżbieta nie miała wątpliwości, że to „Pan okazał tak wielkie miłosierdzie nad nią”.
Także nadanie imienia „Jan”, którego nikt nie nosił w ich rodzinie, dawało wiele do myślenia najbliższemu otoczeniu. Zakończeniem owego przygotowania na przyjęcie dziecka było odzyskanie mowy przez Zachariasza w dniu nadania Janowi Chrzcicielowi imienia. Biorąc to wszystko pod uwagę krewni, znajomi i sąsiedzi mieli prawo stawiać sobie pytanie: „Kimże to dziecię będzie, bo istotnie ręka Pańska była z nim?”.
Jan Chrzciciel był zapowiedzianym i posłanym przez Boga poprzednikiem Bożego Syna. Dobrze ukazuje to liturgia Kościoła, która daje nam możliwość przeżywać uroczystość narodzenia Jana Chrzciciela, poprzednika Chrystusa. Jakie przesłanie kieruje do nas Jan Chrzciciel w tę dzisiejszą uroczystość? Czego się od nas domaga? Wydaje się, że już nie tylko czystości serca, ale wrażliwości i gotowości na spotkanie z Panem. Pragnie, żeby od nas zapalała się gorliwość innych, by wszyscy szczerym sercem pragnęli w swoim życiu obecności Boga. By rozpoznawali Bożą obecność w najprostszych sytuacjach codziennego życia. By nawiązali z Chrystusem osobistą więź przez modlitwę i uczynki miłości, zwłaszcza wobec najbliższych. Jan Chrzciciel uwrażliwia nas, byśmy modlili się o poszanowanie życia nienarodzonych czy zagrożonych dzieci. Byśmy sami troszczyli się o dzieci, które Bóg powierzył naszej opiece, bo są one powołane do zbawienia, do świętości.
Na zakończenie wsłuchajmy się w słowa, które tragicznie zmarły w katastrofie lotniczej sekretarz generalny ONZ Dag Hammarskjöld jeszcze w dzieciństwie włożył do modlitewnika swojej matki. Brzmiały one mniej więcej tak: „W dniu, w którym przyszedłeś na świat, wszyscy się cieszyli, tylko ty płakałeś. Żyj tak, aby w dniu, w którym przyjdzie ci rozstać się z tym światem, płakali wszyscy inni, a ty byś uśmiech miał na twarzy i śmierć spotkał spokojnie, kiedykolwiek przyjdzie”.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |