W naszych czasach człowiek bardzo mocno doświadcza własnej wolności. Nie chce być od nikogo zależny, nikomu poddany.
Dotyczy to również sfery duchowej. Może właśnie stąd płynie tak wielki opór w człowieku, by oddać się Bogu. By uznać Go za swojego jedynego Pana, który jedynie może rozporządzać ludzką wolą i któremu należy się posłuszeństwo.
Takie myślenie i niechęć wobec poddania się woli Boga znika całkowicie, gdy człowiek doświadczy Jego miłości.
Ten, kto kocha i doświadcza, że jest kochany taki, jaki jest, nie ma oporów, by powierzyć się całkowicie drugiemu. Żona nie ma problemów z byciem poddaną mężowi, gdy w każdej chwili wspólnego życia doświadcza jego miłości i troski.
To samo dzieje się wobec Boga: jedynie doświadczając Jego nieustannej troski i opieki, poznając Jego czułość i miłość człowiek przestaje bronić swojej wolności, a nawet z ochotą całkowicie zawierza Temu, który pierwszy go umiłował.
„Myśmy poznali i uwierzyli miłości, jaką Bóg ma ku nam. Bóg jest miłością: kto trwa w miłości, trwa w Bogu, a Bóg trwa w nim” (1 J 4,16).
Wszystkie komentarze »
Uwaga! Dyskusja została zamknięta.