Wprawdzie na chrzcie świętym zagładzie uległ grzech pierworodny, ale z jego skutkami każdy człowiek boryka się aż do swojej śmierci.
Dlatego człowiekowi trudno jest wierzyć i ufać Bogu, słyszeć Jego głos i być mu posłusznym, przestrzegając przykazań. Dlatego na przykazania patrzy się jak na ciężar, który ogranicza i zmusza do rezygnacji z czegoś przyjemnego i fajnego, a nie jak pomoc od Boga w wyzwalaniu człowieka z jego namiętności i pożądliwości.
W życiu każdego człowieka codziennie dzieją się cuda – małe i wielkie. Im bardziej zażyła jest więź z Bogiem, tym łatwiej je dostrzec. Ale, podobnie jak w czasach Jezusa, i te cuda mogą nie przyczyniać się do nawrócenia. Można uznać je jako coś należnego, a nie jako niczym niezasłużony dar, ofiarowany słabemu człowiekowi, niewiernemu i nieustannie odwracającemu się od Tego, który pierwszy go umiłował.
W mojej modlitwie zawsze powinnam więc wołać, by Pan wyzwolił moje serce od niewiary, lęku, nieufności, pogardy.
„Błogosławieni czystego serca, albowiem oni Boga oglądać będą” (Mt 5,8).
Wszystkie komentarze »
Uwaga! Dyskusja została zamknięta.