Czekamy na cuda, szczególne znaki, wybitnego kaznodzieję, dobrego spowiednika, stosowne okoliczności. Tymczasem Pan Bóg posyła niepozornego, nikomu nieznanego Jonasza. Głoszącego coś, co raczej nie mieści się w głowie mieszkańców spokojnego miasta. Niniwa zostanie zburzona…
Czytając opowieść o Marii i Marcie z reguły myślimy o konieczności wyłączenia się z codziennego zabiegania, zatrzymania na chwilę i zasłuchania w słowo Jezusa. Tymczasem On mówi o niewiele… Mało, albo tylko jednego… Czym jest owo „mało” jeśli nie pokorną wiarą, odpowiadającą na Boże „dziś”. Nie czekającą na nic. Bo wystarczy jej słowo przypadkiem spotkanego człowieka.
Ewangelijnym „mało” jest Jonasz. Dla nas cudowna historia. Ale tej mieszkańcy Niniwy nie znali. Widzieli przygodnego wędrowca. To wystarczyło, by uwierzyli… Słowu.
Wszystkie komentarze »
Uwaga! Dyskusja została zamknięta.