Co jest celem mojego życia? Co jest dla mnie tak ważne, że oddaję się temu całym sercem? W czym znajduję radość i szczęście?
Dla bogacza w dzisiejszej Ewangelii były to uczty, piękne i bogate stroje. Mając mnóstwo pieniędzy, sens swego życia znajdował w wydawaniu ich na swoje przyjemności.
Pieniądze nie są niczym złym. Są dobrem, które również otrzymuję od Boga. Czy rzetelnie nimi zarządzam, traktując je jako środek do zbawienia?
A może uważam, że to coś, co mi się należy – z racji urodzenia, posiadanych zdolności, ciężkiej pracy? Tymczasem warto zobaczyć, że nie miałam wyboru, przychodząc na świat np. w bogatej rodzinie. Talenty i zdolności również otrzymałam. Także czas, zdrowie, możliwość pracy w dużej mierze nie zależą ode mnie.
Ode mnie zależy tylko cel, który wybiorę. Może to być życie łatwe i jak najbardziej przyjemne. Może to być także życie, w którym jest drugi człowiek.
Wtedy pojawią się najrozmaitsze ograniczenia, głównie związane z moim egoizmem. Bo podążanie za sprawiedliwością, pobożnością, wiarą, miłością, wytrwałością i łagodnością (do czego zachęca św. Paweł) to zgoda na tracenie, zubażanie, umniejszanie swojego komfortu.
Wybiorę ten rodzaj życia tylko wtedy, gdy uwierzę, że takie życie ma sens. Że prawdą są słowa Jezusa: „Starajcie się naprzód o królestwo i o Jego sprawiedliwość, a to wszystko będzie wam dodane” (por. Mt 6,33).
„Wówczas Piotr rzekł: «Oto my opuściliśmy swoją własność i poszliśmy za Tobą». 29 On im odpowiedział: «Zaprawdę, powiadam wam: Nikt nie opuszcza domu albo żony, braci, rodziców albo dzieci dla królestwa Bożego, żeby 30 nie otrzymał daleko więcej w tym czasie, a w wieku przyszłym - życia wiecznego»” (Łk 18,28-30).
Wszystkie komentarze »
Uwaga! Dyskusja została zamknięta.