Prosta kalkulacja, czy nas stać na relację z Bogiem, na ile jesteśmy skłonni się w nią zaangażować – wydaje się jakoś nie na miejscu, a może nawet ciut wyrachowana. A przecież król, kiedy ma „stoczyć bitwę z drugim królem”, szacuje swoje siły i armię wroga. Chcąc zbudować wieżę, oblicza się wydatki – te zasady wydają się rozsądne, płyną i z wiedzy rozumu, i z ludzkiego doświadczenia. Może więc w wierze nasze przeliczenie sił na zamiary jest niekiedy nie tylko wymuszone okolicznościami, ale i konieczne?
Dźwiganie krzyża, choćbyśmy je ubierali w najbardziej wzniosłe słowa, i tak jest dźwiganiem. Nie ma co się rozpisywać, z czym wiąże się miłość „na tym łez padole” – mówi nam to i własny rozum, i doświadczenie ludzkości. Czy stać nas na ten trud? Nie i jeszcze raz nie! – tak zawołalibyśmy po stokroć. Dlatego właśnie już w punkcie wyjścia musimy przeliczyć siły i wołać z psalmistą: naucz nas, Boże, nasyć, wspieraj!
Wszystkie komentarze »
Uwaga! Dyskusja została zamknięta.