W sobotę, gdy dzień schyli się ku zachodowi, zapalimy pierwszą świecę adwentową.
Pani Barbara lubi Adwent. Od pierwszej niedzieli, każdego wieczoru, siada przy starej kuchni, otwiera drzwiczki i podrzuca kilka kawałków suchego drewna jesionowego. Słucha mruczącego ognia, patrzy na tańczące płomienie i myśli o życiu. Teraźniejszym i przyszłym. I martwi się co będzie, gdy pewnego dnia jej starą kuchnię dzieci zamienią na gazową. Przecież – mówi – to już nie to samo. Adwent straci swój urok.
Mimo wieku pani Barbara dobrze wyczuwa kierunek przemian, zachodzących we współczesnej kulturze. Spożywana przez wnuki w biegu zapiekanka nie jest tym samym, co wspólna kolacja. Wysłany imieninowy sms nie zdradza drżenia ręki piszącego. Kuchenka mikrofalowa nie daje poczucia obcowania z Tajemnicą. Technika zubożyła relacje mimo iż nie potrafimy już funkcjonować bez telefonu. A wszystko, co nie kojarzy się z wirtualnymi ikonkami, nic nam już nie mówi. Świat adwentowych symboli, świat chrześcijańskiej liturgii, świat znaków, przestaje do nas przemawiać. Staje się obcym, odchodzącym w przeszłość światem. Nie potrafiąc go zrozumieć zadowalamy się namiastką: mrugającymi światełkami, reniferami, kolędami bez Jezusa i… konsumpcją.
Ale można inaczej. Zaczynając od pytania dla Kogo i po co jest ten czas. Wsłuchując się w tęsknotę, wybrzmiewającą z prostych słów modlitwy Marana tha! Otwierając światłe oczy serca na znaki Jego obecności już tu i teraz. Ucząc się obcowania z Tajemnicą, przez chrześcijańską liturgię nazywaną wielką. Ona będzie motywem przewodnim naszej tegorocznej drogi adwentowej. Zapraszamy!
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |