Co jest treścią "sześciu głównych prawd wiary? Co sprawia, że gdy słyszymy Dobrą Nowinę o Bogu, który jest Sędzią sprawiedliwym, dociera do nas obraz bezlitosnego i sadystycznego kata?
Skoro zatem św. Paweł VI twierdzi, że „z Objawienia Bożego wiemy, że następstwem grzechu są kary, nałożone przez boską świętość i sprawiedliwość”, a pani Wałejko uważa, że zdanie „Bóg karze za zło” jest „niezgodne z Bożym Objawieniem” [35], to musimy zdecydować, komu warto i należy wierzyć. Obie te wypowiedzi nie mogą bowiem być równocześnie prawdziwe, gdyż są ze sobą sprzeczne i wzajemnie się wykluczają. A skoro św. Jan Paweł II w swojej fenomenalnej dziesiątej encyklice Veritatis splendor pisze, że „człowiek (…) podlega sądowi Boga, sędziego sprawiedliwego i dobrego, który za dobro wynagradza, a za zło karze”[36], a ojciec Oszajca SJ uważa takie zdanie za herezję[37], to nie mam nawet najmniejszych wątpliwości, z którym z nich powinniśmy się zgodzić i któremu przyznać rację. Tak, tak, wiem, że „argumenty z autorytetu” nie są zazwyczaj najwyższej jakości. Jednak po pierwsze mamy w tym przypadku do czynienia z autorytetem Urzędu Nauczycielskiego Kościoła, a to chyba powinno mieć dla katolika jakieś znaczenie; a po drugie to nie tyle jest „argument z autorytetu”, co raczej „argument z zaufania”. Po prosto jakoś tak jest, że bardziej ufam świętym papieżom niż pani teolożce i ojcu jezuicie.
Nie zagłębiając się już w dalsze szczegóły, mogę jednak z pełnym przekonaniem stwierdzić, że opierając się na świadectwie Pisma świętego, na opinii całej rzeszy świętych i wreszcie na oficjalnym nauczaniu Kościoła o randze magisterium zwyczajnego, któremu jako katolicy winniśmy być posłuszni, odpowiedź na pytanie postawione na początku punktu 4. może być tylko jedna. Czy Bóg karze za zło? Check!
Wszystkie zdania elementarne zawarte w drugiej z sześciu głównych prawd wiary są zatem prawdziwe, a co za tym idzie, prawdziwa jest ona również w całości: „Bóg jest Sędzią sprawiedliwym, który za dobro wynagradza, a za zło karze”. Quod erat demonstrandum.
Czy nie można by jednak jakoś złagodzić jej brzmienia, jakoś jej zmienić, użyć innych słów, by nie była tak niełatwa do przyjęcia, niestrawna do przełknięcia, by nie była „trudną mową, któż jej słuchać może”? Czy nie lepiej tak ją zmodyfikować, by nie wywoływała przerażenia, lęku, strachu i traumy, przecież – parafrazując luźno refren piosenki Wojciecha Młynarskiego o babci mieszkającej na pięterku – „po co dzieci nam stresować, niech się dzieci cieszą”? Czy nie warto – żeby przejść do konkretów – zastosować propozycji bpa Czaji[38], który użył sformułowania „a na nasze zło ma lekarstwo” zamiast „a za zło karze”? Wydaje mi się, że nie tędy droga.
Dlaczego? Zacznijmy od tego, że oczywiście bp Czaja ma rację: Bóg ma lekarstwo na mój grzech, zdanie to jest zatem jak najbardziej poprawne i prawdziwe. Czemu więc nie zastąpić nim gorszącego (?) i wywołującego kontrowersje „a za zło karze”? Uważam, że zaburzyłoby to wewnętrzną strukturę „sześciu głównych prawd wiary”. Zaraz, zaraz, o co chodzi? Już spieszę z wyjaśnieniem. Odwołując się raz jeszcze do wspomnianych już powyżej „czterech praw życia duchowego” i dokonując analizy porównawczej obydwu tych „pakietów”, możemy stwierdzić, że „cztery prawa życia duchowego” (w ich pierwotnej formie, bez późniejszych modyfikacji i uzupełnień) skonstruowane są personalistycznie i antropocentrycznie[39]: „Bóg Cię kocha i ma dla Twojego życia wspaniały plan”, „Jesteś grzeszny i oddzielony od Boga”, „Musisz przyjąć Jezusa jako osobistego Pana i Zbawiciela”, co nie powinno dziwić, gdyż ułożone zostały pod wpływem konsultacji ze specjalistami od marketingu[40]. Z kolei „sześć głównych prawd wiary” zawiera stwierdzenia absolutne i fundamentalne, pozostające bez bezpośredniego osobistego odniesienia do osoby je poznającej. To przeniesienie z płaszczyzny prawd uniwersalnych na płaszczyznę personalnej relacji człowieka do Boga musi dokonać się dopiero przez odpowiednio dostosowaną katechezę i dokładnie tutaj jest miejsce na to, by powiedzieć np.: „Bóg karze za zło i właśnie to Jego karanie zła, które polega na tym, że Syn Boży stał się człowiekiem i umarł na Krzyżu dla mojego zbawienia, czyli po prostu mnie odkupił, jest lekarstwem na nasze zło, na mój osobisty grzech”. Natomiast podmienienie tych zdań już na etapie samej formuły katechizmowej, powodowałoby pewien dysonans, kiedy nagle ćwiartka jednej z sześciu części całości miałaby zupełnie inny wydźwięk niż wszystkie pozostałe części (osobisty / partykularny zamiast uniwersalnego / absolutnego). Ważne jest jednak, by pamiętać, że lekarstwo to nie zostanie nam zaaplikowane automatycznie i wbrew naszej woli, lecz że trzeba je świadomie przyjąć, zażyć i regularnie z niego korzystać (nawrócenie, pokuta, trwanie w łasce).
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |