Modlitwa nie usuwa trudów życia ani nie staje się formą ucieczki od codziennych problemów, ale uzbrajając człowieka mocą z wysoka.
W czasie Adwentu Bóg uderza w struny naszej duszy. Robi to delikatnie, z pełnym szacunkiem dla naszej wolności. To „ziemia święta”, na której zamieszkał w czasie chrztu. I na której pragnie przebywać każdego dnia, odnawiając w nas nadzieję. Istotnym miejscem uczenia się i zdobywania chrześcijańskiej nadziei jest modlitwa, a „modlący się nigdy nie jest całkowicie samotny” (Spe salvi, 32). Modlitwa podtrzymuje w sercu płomień nadziei, która została nam dana. Jako sposób przywoływania Boga i otwierania się człowieka na Jego obecność, sprawia, że Syn Boży w sposób realny ujawnia się pośród ludzi. Modlitwa nie usuwa trudów życia ani nie staje się formą ucieczki od codziennych problemów, ale uzbrajając człowieka mocą z wysoka, wskazuje na możliwości pokonania napotykanych wyzwań, gdyż opiera się o wiarę, że Chrystus Zmartwychwstały udziela Ducha Świętego swoim uczniom.
Cécile Bruyère OSB (1845–1909) francuska benedyktynka, stwierdza: „Aby rozwinąć w nas życie duchowe i uzyskać ducha modlitwy, powinniśmy więc nie tylko poznać nasze słabości i je przezwyciężać, ale także odrzucić próżne zajęcia oraz wygasić mnogość i zamieszanie niepotrzebnych myśli – wszystko, co przyczynia się do płytkości i braku spokoju naszego ducha. Trzeba też umartwić ciekawość, to znaczy pragnienie ciągłego poznawania, widzenia i słyszenia, która rozprasza naszą duszę i rozlewa ją na zewnątrz, sprawiając, że traci smak w rzeczach duchowych”. I zauważa interesującą sprawę: „wielu chrześcijan, gdy zakończy już gorliwe poświęcanie się spełnianiu dobrych uczynków, oddaje się sprawom błahym i rozrywce. Nic dziwnego, że gdy nadchodzi pora modlitwy, dusza nie jest od razu wolna od tych pustych marzeń, nie potrafi bez trudu i wysiłku oddać się tajemnicom naszej świętej wiary, a skupienie nie pojawia się w niej znienacka!”.
Przez modlitwę człowiek nie zamyka się w teraźniejszości i nie poddaje się konkretnym sprawom, lecz kieruje wzrok ponad rzeczy przemijające. „Prawidłowa modlitwa jest procesem oczyszczenia wewnętrznego, który czyni nas otwartymi na Boga i przez to właśnie otwartymi na ludzi. W modlitwie człowiek powinien uczyć się, o co prawdziwie powinien prosić Boga – co jest godne Boga. Musi uczyć się, że nie może modlić się przeciw drugiemu. Musi uczyć się, że nie może prosić o rzeczy powierzchowne i wygody, których pragnie w danym momencie – ulegając małej, fałszywej nadziei, która odwodzi go od Boga. Musi oczyszczać swoje pragnienia i nadzieje” (SS 33). A dzięki modlitwie „otwieramy się na wielką nadzieję i stajemy się sługami nadziei wobec innych: nadzieja w sensie chrześcijańskim jest też zawsze nadzieją dla innych” (SS 34).
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |