«Oto człowiek [...] zna dobro i zło; niechaj teraz nie wyciągnie przypadkiem ręki, aby zerwać owoc także z drzewa życia, zjeść go i żyć na wieki»
Ilekroć trafiam na to zdanie, dziękuję Bogu za to, że nie jesteśmy nieśmiertelni. Życie wieczne na ziemi, takiej jaka jest, życie wieczne w naszym świecie, w którym dobro miesza się ze złem, w którym tak wiele jest cierpienia: czyż nie byłoby przekleństwem nie móc umrzeć? Nasze ludzkie próby decydowania, co jest dobrem, co złem, nie wyszły nam na dobre.
Ale jakiż byłby sens tego wszystkiego, gdyby śmierć była ostatnim słowem Boga?
Dziś Jezus rozmnaża chleb na pustkowiu. Karmi do syta tych, którzy za nim idą. Niedługo powie: chlebem, który ja dam, jest moje ciało za życie świata. Kto spożywa ten chleb, nie umrze. Będzie żył na wieki.
Ale tam, gdzie już zła i cierpienia nie będzie. I gdzie lampą nie będziemy my sami lub nasze dzieła, ale Baranek.
Wszystkie komentarze »
Uwaga! Dyskusja została zamknięta.