Przeklęty mąż, który pokłada nadzieję w człowieku i który w ciele upatruje swą siłę, a od Pana odwraca swe serce. (...) Błogosławiony mąż, który pokłada ufność w Panu, i Pan jest jego nadzieją.
Otoczony wytworami własnych rąk i zabezpieczony socjalnymi zdobyczami człowiek może mieć wrażenie, że Bóg do niczego nie jest mu już potrzebny. Że Bóg nie ma prawa, że Bóg się czepia, że powinien zadowolić się jałmużną, którą mu od czasu do czasu człowiek rzuci. Ale to błąd. Tragiczny błąd. Życie bez Boga wcześniej czy później zamienia najwspanialsze nawet dzieła w ruinę. A kto liczy się z Bogiem, wykupuje najlepszą ubezpieczeniową polisę.
Dziś słyszę: błogosławieni ubodzy, głodujący, płaczący, znienawidzeni z powodu Chrystusa. A potem biada zadowolonym z życia sytym bogaczom, wdychającym dym z kadzideł pochlebstw. Czy te słowa Jezusa – Boga mają jakiś wpływ na moje widzenie świata, styl mojego życia, na moje wartościowanie? A może łudząc się, że wiem lepiej od Bożego Syna mijam się też z prawdą twierdząc, że w Nim pokładam swoją ufność?
Wszystkie komentarze »
Uwaga! Dyskusja została zamknięta.