Tym zaś, którzy uwierzą, te znaki towarzyszyć będą...
I Ewangelista wymienia: W imię moje złe duchy będą wyrzucać, nowymi językami mówić będą; węże brać będą do rąk, i jeśliby co zatrutego wypili, nie będzie im szkodzić. Na chorych ręce kłaść będą i ci odzyskają zdrowie...
Nie pytam czemu dziś takich cudów nie za wiele. Domyślam się, że to przecież znaki dla tych, którzy Jezusa nie poznali. Nie tych, którym zobojętniał, którzy mają Go za nic...
Zastanawiam się tylko czy brak tych znaków musi dla głosicieli Ewangelii oznaczać brak entuzjazmu? Czy skoro nam owe znaki nie towarzyszą, to czy znaczy, że nie mamy próbować robić rzeczy niemożliwych? Gdybyśmy próbowali, może by się pojawiły. Ale gdy wszystko skalkulowane na miarę naszych możliwości... Na cuda nie ma miejsca, prawda?
Robić nie to, co zrobić można, ale co zrobić trzeba. Na miarę sił, owszem, ale też z nadzieją, że przecież nie jestem sam. Jest przecież z tymi, którzy są z Chrystusem, Jego łaska, Jego moc...
Z nauczania Jana Pawła II
Akceptacja przerywania ciąży przez mentalność, obyczaj i nawet przez prawo jest wymownym znakiem niezwykle groźnego kryzysu zmysłu moralnego, który stopniowo traci zdolność rozróżnienia między dobrem i złem, nawet wówczas, gdy chodzi o podstawowe prawo do życia. Wobec tak groźnej sytuacji szczególnie potrzebna jest dziś odwaga, która pozwala spojrzeć prawdzie w oczy i nazywać rzeczy po imieniu, nie ulegając wygodnym kompromisom czy też pokusie oszukiwania siebie. Kategorycznie brzmi w tym kontekście przestroga Proroka: „Biada tym, którzy zło nazywają dobrem, a dobro złem, którzy zamieniają ciemności na światło, a światło na ciemności” (Iz 5, 20). (Evangelium vitae 58).
Dodaj swój komentarz »