Czy (człowiek) śpi, czy czuwa, we dnie i w nocy, nasienie kiełkuje i rośnie, sam nie wie jak.
Zaskakujące te przypowieści. To znaczy idące trochę na przekór naszym narzekaniom. Bo narzekamy – często ja sam – że jest źle, a będzie jeszcze gorzej. Że świat coraz bardziej oddala się od Boga, że wszystko schodzi na psy, a ludzie coraz bardziej niemoralni...
A Jezus uczy dziś, że podobnie jak myślimy o złu, rozrasta się dobro, rozrasta się Jego królestwo. Drobiazg, małe ziarenko, wrzucone w ziemię, ma dużą szansę wykiełkować i w wyróść. Nawet w ogromne drzewo dobra...
Tak niewiele od nas zależy! Nie sprawimy, że urośnie. Ale możemy zasiać. Potem, jeśli możemy, pielęgnować, chronić, by rosło... Razem z Bogiem możemy wszystko!
Z nauczania Jana Pawła II
W takim kontekście coraz silniejsza staje się pokusa eutanazji, czyli zawładnięcia śmiercią poprzez spowodowanie jej przed czasem i „łagodne” zakończenie życia własnego lub cudzego. W rzeczywistości to, co mogłoby się wydawać logiczne i humanitarne, przy głębszej analizie okazuje się absurdalne i nieludzkie. Stajemy tu w obliczu jednego z najbardziej niepokojących objawów „kultury śmierci”, szerzącej się zwłaszcza w społeczeństwach dobrobytu, charakteryzujących się mentalnością nastawioną na wydajność, według której obecność coraz liczniejszych ludzi starych i niesprawnych wydaje się zbyt kosztowna i uciążliwa. Ludzie ci bardzo często są izolowani przez rodziny i społeczeństwo, kierujące się prawie wyłącznie kryteriami wydajności produkcyjnej, wedle których życie nieodwracalnie upośledzone nie ma już żadnej wartości (Evangelium vitae 64).