Nie chcemy tego. Boga, który usługuje – nie chcemy. Wolimy Władcę i siebie u Jego boku. Stać przy Uniżonym nie bardzo psuje do naszych ugrzecznionych układów, poprawnych stosunków, poważnych min.
Jeśli już mamy iść jako słudzy – być może trzeba by było wpierw świat jakoś na to przygotować, abyśmy byli dobrze zrozumiani, nasza szlachetność dostrzeżona, uhonorowany duchowy wzrost. Być może trzeba zmienić opakowanie, podrasować ofertę.
A umywać nogi to też byśmy woleli tym na zewnątrz, w każdym razie na pewno nie swoim: ci swoi są zbyt pazerni albo zbyt zaniedbani, za bogaci albo za biedni, zbyt mądrzy albo zbyt głupi. A przede wszystkim, przede wszystkim – żadne „sobie nawzajem”! Niech nas nie dotykają, niech ich niegodne ręce, niegodne usta nam Ciebie nie głoszą. Wszak to my jesteśmy ci wtajemniczeni, bardziej doświadczeni, ważniejsi…