Zdrada Judasza, pojmanie przez kohortę i strażników, zaparcie się Piotra, przesłuchanie przez arcykapłana, uwikłanie Jego religijnej misji w politykę, a potem ukrzyżowanie. A w międzyczasie bicie, bicie i jeszcze raz bicie. Ręką, biczem, kolcami cierniowej korony, śliną i obelżywym słowem. Jakby nie wystarczyło po prostu skazać na bolesną śmierć. Drobna uwaga Ewangelisty wypowiedziana kilka rozdziałów wcześniej, gdy Judasz wychodził, by zdradzić Jezusa (13, 30) nabiera nowego znaczenia. Tak, była noc. Nie, nie tylko na dworze. Przede wszystkim w sercu tych wszystkich, którzy postanowili Jezusa zabić.
A On? „Wyrósł przed nami jak młode drzewo i jakby korzeń z wyschniętej ziemi”. „On był przebity za nasze grzechy, zdruzgotany za nasze winy”. „Zgładzono go z krainy żyjących; za grzechy mego ludu został zbity na śmierć”.
To wszystko dla mnie. „Spadła nań chłosta zbawienna dla nas, a w jego ranach jest nasze zdrowie”. Zaliczony między przestępców „poniósł grzechy wielu i oręduje za przestępcami”. Za mną. Przecież nie jeden grzech popełniłem...
Chroń mnie, Panie, przed nocą. Chroń mnie Panie...
Wszystkie komentarze »
Uwaga! Dyskusja została zamknięta.