Od bram Jerozolimy do Zmartwychwstania

Co wydarzyło się w tygodniu dziś nazywanym Wielkim, jak dokonywały się najważniejsze wydarzenia zbawcze? Zobaczmy, jak te szczególne dni opisuje Francois Mauriac. Idźmy z nim za Chrystusem dzień po dniu, chwila po chwili.

Krzyżowa Droga

Jelenia oddano psom na pożarcie. Jakże Jezus mógłby dźwigać swój krzyż, jeżeli sam z trudem się wlecze? Szymonowi z Cyreny, ojcu dwóch uczniów, Aleksandra i Rufusa, kazano nieść krzyż Jezusa. Dwaj łotrzy, którzy idą razem z Nim wlokąc takie same krzyże, niczym nie różnią się od Boga. Należy ujrzeć ten krzyż takim, jaki był - tak niepodobny do tego tronu, jaki zbudowaliśmy potem, wznoszącego Baranka Bożego nad światem! Prawda, której musimy odważnie spojrzeć w oczy, jest niemal nie do zniesienia. „Pierwsi chrześcijanie wzdragali się przed przedstawianiem Jezusa na krzyżu - pisze ojciec Lagrange - widywali bowiem na własne oczy te nieszczęsne, zupełnie nagie ciała zawieszone na pospolitym palu, przeciętym u góry w kształcie litery T poprzeczną belką, widzieli ręce przybite gwoździami do tej szubienicy, widzieli nogi również przygwożdżone, ciało opadające pod własnym ciężarem, zwieszoną głowę, psy znęcone wonią krwi, pożerające stopy ukrzyżowanego, sępy krążące nad miejscem rzezi i skazańca wyczerpanego męką, palonego pragnieniem, wzywającego śmierci bełkotliwym wołaniem. Była to kaźń niewolników i zbrodniarzy. Tę kaźń zadano Jezusowi.”

Golgota wznosi się u bram miasta. Czy na tak krótkiej przestrzeni Jezus rzeczywiście upadł trzykrotnie, jak to głosi tradycja? Niedaleko szedł, wśród wielkiej rzeszy, wleczony przez żołnierzy. Maryja nie znalazła się, być może, w zasięgu Jego wzroku. Ale była tam obecna. Korzystając, że Jej Syn i Bóg nie ma już ani sił, ani głosu, żeby Ją odtrącić, wynurzyła się z ciszy i mroku z sercem przebitym mieczem. Żaden święty nie będzie w stanie tak silnie przylgnąć do krzyża, jak to uczyniła Najświętsza Panna - w milczeniu wzięła udział w dziele Odkupienia. Nią, Matka Jezusa nie odezwała się, nie jest bowiem wymieniona wśród niewiast lamentujących wokół Skazańca. On zaś w tej chwili mierzył nadmiarem swojego cierpienia karę, jaka spotka Jego miasto i Jego naród, i zadrżał z żalu nad nim: „...same nad sobą płaczcie i nad synami waszymi” (Łk 23,28). Jedna z płaczących niewiast wyszła może z tłumu i otarła Jego oblicze chustą. Weronika nie jest znana ewangelistom. Ale istniała - nie jest to postać zmyślona. Jest rzeczą niemożliwą, aby kobieta oparła się pragnieniu otarcia tego straszliwie zmasakrowanego oblicza.

Ukrzyżowanie

Nadeszła chwila najstraszliwsza - oddzieranie szaty przylepionej do ran, uderzanie młotem w gwoździe, podniesienie krzyża, ciężar ciała ludzkiego, pragnienie, gaszone octem pomieszanym z żółcią i z mirrą, i nagość, pohańbienie tego biednego ciała wystawionego na pokaz... O, jakimże schronieniem jest maleńka Hostia! Kaci spełniają tylko swój katowski obowiązek - nic ponadto; Jezus modli się za nich, albowiem nie wiedzą, co czynią. Ale nic nie może ułagodzić nienawiści uczonych w Piśmie i kapłanów. Stoją tu znowu, przed tym Umęczonym, śmieją się, kiwają głowami, szydzą, upajają się swoim tryumfem: „Innych ocalił, a sam siebie ocalić nie może. Chrystus, król izraelski, niechże teraz zstąpi z krzyża, abyśmy ujrzeli i uwierzyli” (Mk 15,31-32).

Skazą na tej przyjemności jest napis, który Piłat kazał umieścić na krzyżu: „Jezus Nazareński, król żydowski”. Kapłani usiłują namówić prokuratora do wprowadzenia zmiany: „który się podawał za króla żydowskiego”. Ale Piłat był już u kresu cierpliwości, i, być może, nękała go trwoga. Odmówił więc im sucho: „Com napisał, napisałem" (J 19,22).

Lud się tłoczył wokół tej niskiej szubienicy - a była ona tak niska, że skazaniec mógłby być znowu oplwany. Jednakże poprzestają na szyderstwach: „Hej, Ty, co burzysz świątynię Bożą i odbudowujesz ją w ciągu trzech dni, wybawże samego siebie” (Mt 27, 40).

Jeżeli wybawi samego siebie, chętnie uwierzą w Niego. Ci, których On miłuje, otaczają Go, pełnią straż przy Jego ciele, wystawionym na widok publiczny, okrywając, przesłaniając swoją miłością Jego nagość zbyt krwawą, zbyt bolesną, by mogła obrażać czyjekolwiek oczy. Poprzez krew i ropę Syn Człowieczy widzi swoje cierpienie odzwierciedlone na umiłowanych twarzach - Maryi, swojej Matki, Marii Magdaleny i jednej ze swoich ciotek, żony Kleofasa. Jan może zamknął oczy. I oto wzniosły epizod, ostatni postępek niewinnej i ukrzyżowanej Miłości, o którym pisze tylko Łukasz: „A jeden z powieszonych łotrów bluźnił Mu mówiąc: Jeśliś Ty jest Chrystus, wybawże samego siebie i nas. A odpowiadając drugi zgromił go, mówiąc: Ani ty się Boga nie boisz, choć tę samą ponosisz karę. My co prawda sprawiedliwie, słuszną bowiem zapłatę za uczynki odbieramy, ten wszakże nic złego nie uczynił” (Łk 23,39-41). Zaledwie to powiedział, wielka łaska została mu dana i uwierzył, że ten straszliwie umęczony człowiek, ten strzęp ludzki, którym nawet psy pogardziłyby, jest Chrystusem, Synem Bożym, Twórcą życia, Królem niebios. „I mówił do Jezusa: Panie, wspomnij na mnie, gdy przybędziesz do Królestwa Twego. I rzekł mu Jezus: Zaprawdę powiadam tobie, dziś ze mną będziesz w raju” (Łk 23,42-43).

Jeden odruch czystej miłości - i wszystkie zbrodnie życia zmazane. Dobry łotrze, święty robotniku ostatniej godziny, daj nam niczym nie zachwianą nadzieję!

Śmierć

W otchłani swojej męki Jezus obejmuje wspólnym spojrzeniem dwie istoty, które najbardziej umiłował na tym świecie, i powierza je sobie wzajemnie: „Niewiasto, oto syn Twój!... Oto Matka twoja!” (J 19,26-27) - i Matka nasza na całą wieczność. Maryja i Jan nie rozstali się już potem. I nagle rozległ się ten krzyk rozdzierający, najbardziej nieoczekiwany i teraz jeszcze mrożący nam krew w żyłach:

„Boże mój, Boże mój, czemuś mię opuścił?” (Mk 15,34).

Jest to pierwszy wiersz psalmu 21, którego przepowiednie Chrystus wypełnił aż do chwili śmierci. Tak, wierzymy całą mocą naszej wiary, że potrzebne było, aby Chrystus poznał jeszcze i tę grozę - opuszczenie przez Ojca. Niemniej Jego myśl konającego powracała zapewne do tego psalmu, którego wersety 7, 8 i 9 dosłownie sprawdzały się w Nim w tej chwili: „A jam jest robak, nie człowiek, pośmiewisko ludzkie i wzgarda pospólstwa. Wszyscy, którzy mię widzieli, naśmiewali się ze mnie, mówili ustami i kiwali głową: Nadzieję miał w Panu, niechaj Go wyrwie; niechaj Go zbawi, ponieważ Go miłuje!... Przebodli ręce moje i nogi moje... Rozdzielili sobie szaty moje, a o suknię moją los rzucal” (Ps 21,7-9.17.19).
Wszystko to się spełnia - o suknię bez szwu ciągnęli losy. Konający Chrystus wypełnia to wszystko, co było przepowiedziane o Nim przez proroków. Wypełnia ostatkiem sił. Ale opuszczenia zaznał już w Getsemani. Jakże często musiał powtarzać pierwszy werset psalmu 21 w ciągu tych trzech ciężkich lat. (Podobnie jak my sami w chwilach zmęczenia czy cierpienia wzdychamy: „Boże mój”.) Najdziwniejsze, że usłyszawszy Go wołającego „Eloi! Eloi!” żołnierze myśleli, że wzywa Eliasza, i mówili: „Eliasza wzywa... patrzmyż, czy przybędzie Eliasz, aby Go wybawić” (Mt 27,47.49). Prostaczkom tym pozostało więc trochę wiary... Tymczasem Mąż boleści, wypełniając proroctwo werset po wersecie, rzekł jeszcze: „Pragnę” (J 19,28). I podano Mu do ust gąbkę nasiąkniętą octem. Nie była to złośliwość — żołnierze pili ten ocet, który przypominał zapewne w smaku tak zwaną we Francji „piauette”. „Jezus zaś, gdy skosztował octu, rzekł: Wykonało się. I skłoniwszy głowę oddał ducha” (J 19,30).

Ale przedtem wydał ten tajemniczy okrzyk, który sprawił, że obecny tam setnik bił się w piersi, mówiąc: „Prawdziwie, człowiek ten był Synem Bożym” (Mk 15,39). Zbędne tu będzie jakiekolwiek słowo, jeżeli Stwórcy tak się spodoba, wystarczy jeden okrzyk, aby Jego stworzenie Go poznało.

«« | « | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | 8 | 9 | 10 | 11 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg
« » Listopad 2024
N P W Ś C P S
27 28 29 30 31 1 2
3 4 5 6 7 8 9
10 11 12 13 14 15 16
17 18 19 20 21 22 23
24 25 26 27 28 29 30
1 2 3 4 5 6 7
Pobieranie... Pobieranie...