Od bram Jerozolimy do Zmartwychwstania

Co wydarzyło się w tygodniu dziś nazywanym Wielkim, jak dokonywały się najważniejsze wydarzenia zbawcze? Zobaczmy, jak te szczególne dni opisuje Francois Mauriac. Idźmy z nim za Chrystusem dzień po dniu, chwila po chwili.

WIELKI WTOREK I WIELKA ŚRODA

Wieczorem, tak jak przyrzekł uczynić, ukrył się w Betanii i tak samo postępował przez następne dni. Może nie mieszkał w domu Łazarza, od dawna już śledzonym przez wrogów. Wschodni stok Góry Oliwnej, gdzie według świętego Marka Jezus się ukrywał, istotnie przylega do Betanii.

We wtorek rano wyruszył ponownie do Jerozolimy i po drodze wyklął nieurodzajne drzewo figowe, co miało być zapewne ostrzeżeniem, że podobny los spotka miasto.

Codziennie jednak wstępuje na wzgórze świątyni (cóż to jeszcze za trud przed oczekującą Go ostateczną męką!). I ponownie podejmuje walkę, pozornie popierany przez cały lud. Faryzeuszom, którzy Go wypytują jak winowajcę, ośmiela się odpowiadać, jakby był ich sędzią. Chytrości tych lisów przeciwstawia niekiedy swoją Boską chytrość. Gdy nalegają: „Powiedz nam, jaką mocą to czynisz?” (Łk 20,2), odpowiada im pytaniem: „Chrzest Jana z nieba był czy z ludzi?” (Łk 20,4). Zaskoczone lisy wykrętnie bełkoczą, że nie wiedzą; gdyby bowiem odpowiedzieli „z ludzi”, wzburzyłby się lud, który czcił swojego proroka. Gdyby zaś odpowiedzieli: „z Boga”, Jezus odrzekłby: „Czemuście mu tedy nie uwierzyli?" (Łk 20,5). Wyjąkali więc, że nie wiedzą. A wtedy Jezus rzekł z tryumfem:

„Ani też ja wam powiem, jaką mocą to czynię” (Łk 20,8). Ale rzesza zrozumiała. Rozwścieczeni faryzeusze oddalają się. Rabbi, zadowolony ze zwycięstwa, staje się znowu tak jej bliski jak na początku, mówi przypowieści i teraz wszyscy zaczynają pojmować ich znaczenie. Na przykład przypowieść o tym człowieku, który ma dwóch synów i każe jednemu z nich pracować w winnicy, a ten na razie wymawia się, ale potem, żalem zdjęty, spełnia wolę ojca. Drugi syn zaś odpowiada: „Idę, Panie” i nie idzie... Największy prostaczek spośród słuchaczy wie, że ojcem tym jest Ojciec Niebieski i że nierządnice i celnicy, którzy czynili pokutę, są dziećmi światłości, natomiast faryzeusze, którzy pozornie przestrzegają praw wiary, lecz w sercu swoim ją zdradzają, są wyklęci.

Przeniewierczy dzierżawcy

Faryzeusze już powracają. Ton głosu Pana zmienia się natychmiast, staje się groźny. Dla nich to bowiem, a nie dla uczniów, na trzy dni przed męką swoją mówi przypowieść o przeniewierczych dzierżawcach, tak śmiałą, tak przejrzystą, że przedniejsi kapłani chcą targnąć się na Niego od razu i byliby to uczynili, gdyby nie obawiali się ludu.

Człowiek, który wydzierżawił rolnikom swoją winnicę, wysyła do nich jednego po drugim sługi swoje z żądaniem, aby oddali należną mu część owoców winnicy, ale rolnicy biją ich i wypędzają z niczym. „I rzekł pan winnicy: Cóż uczynią? Wyślę syna mego umiłowanego. Gdy go ujrzą, chyba go uszanują. Gdy go jednak ujrzeli rolnicy, zastanowili się między sobą mówiąc: Ten jest dziedzicem, zabijmy go, a zawładniemy jego dziedzictwem. I wyrzuciwszy go z winnicy zamordowali” (Łk 20,13-15).

Proroctwo, które wkrótce miało się spełnić, winno było poruszyć ich serce - przecież to właśnie umiłowany Syn zwraca się w tej chwili do przeniewierczych dzierżawców; krzyż już gdzieś istnieje, złożony w jakimś składzie szubienic. Judasz wyznacza cenę trzydziestu srebrników; Piłat odczytuje sprawozdanie o zaburzeniach wywołanych wśród ludności przez uzdrowiciela z Nazaretu. Jednak ten śmiertelnie utrudzony wichrzyciel, który śledzony przez Synagogę nie pójdzie już dalej, żąda od nich, lisów uczonych w Piśmie, wytłumaczenia tego tekstu: „On zaś patrząc na nich rzekł: Cóż tedy znaczy, co jest napisane: ‘Kamień, który budujący odrzucili, stal się głowicą węgła’ (Ps 117,22)? Każdy, kto by upadł na ten kamień, zostanie rozbity, a na kogo by upadł, zmiażdży go” (Łk 20,17-18).

Jeżeli było na świecie jakieś wydarzenie nieprzewidziane w danej chwili i dosłownie niepojęte, to stał się nim światowy rozgłos, jakiego nabrały zatargi nazarejskiego kaznodziei z jerozolimskimi kapłanami. Kapłani nie obawiali się, ale zdawali sobie sprawę, że nie dopną swego bez pomocy Rzymian. Bluźnierstwo jako przestępstwo nie istniało dla Rzymu, chodziło więc o to, aby uczynić Jezusa podejrzanym, i w tym właśnie celu nasłani prowokatorzy zadali Mu podstępne pytanie: „Czy godzi się płacić daninę cesarzowi, czy też nie?” (Łk 20,22).

„Oddaj cesarzowi...”

Dwadzieścia lat wcześniej, w chwili przyłączenia do Imperium, inny Galilejczyk, imieniem Judasz, odpowiedział na to pytanie przecząco i wraz ze swoimi zwolennikami zapłacił za to śmiercią. Jeżeli Jezus wyrzekł te słynne słowa: „Oddajcież tedy, co jest cesarskiego, cesarzowi, a co jest Bożego, Bogu” (Łk 20,25), uczynił to dlatego, że w dramacie Kalwarii, postanowionym w wieczności, Rzymianie mieli odegrać rolę tylko katów. Izrael posłuży się nimi dla zabicia ofiary, ale ofiara należy przede wszystkim do niego. Rzym w osobie Piłata nie miał nic do zarzucenia Jezusowi.

Lecz gdzie się kończy prawo Cezara? I gdzie zaczyna prąwo Boże? Na ten temat nawiąże się nie kończąca się dyskusja. Do dnia, w którym słowa te zostały wypowiedziane przez opornego i skazanego już na mękę Żyda, Cezar był boski, raczej zaś bogowie należeli do Imperium niż Imperium do bogów. I oto nagle powstaje na zewnątrz ponad wszelkim samowładztwem potęga Tego, którego wyzwolony człowiek uznaje za swojego jedynego Pana na ziemi i w niebie. Sumienie ludzkie podlegać będzie nadal najstraszliwszym gwałtom - niemniej jednak pozostanie ono odtąd wolne; męczeństwo dosięga tylko ciała i po wszystkie wieki potęga ludzka bezsilna będzie wobec uświęconej duszy.

«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | 8 | 9 | 10 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg
« » Listopad 2024
N P W Ś C P S
27 28 29 30 31 1 2
3 4 5 6 7 8 9
10 11 12 13 14 15 16
17 18 19 20 21 22 23
24 25 26 27 28 29 30
1 2 3 4 5 6 7
Pobieranie... Pobieranie...