13 kwietnia 2007 r. zaprezentowano w Watykanie pierwszą książkę Benedykta XVI "Jezus z Nazaretu". Poniżej prezentujemy fragment rozdziału 7 - Orędzie przypowieści
W tym momencie dokonuje się „nawrócenie”. Syn marnotrawny zrozumiał, że jest zgubiony. Że w domu był człowiekiem wolnym, że słudzy jego ojca mają więcej wolności niż on, który uważał się za całkowicie wolnego. „Zastanowił się” – mówi Ewangelia (15,17) [w oryginale: „wszedł w siebie”; przyp. tłum.], i tym samym – podobnie jak słowami „w dalekie strony” – przywodzi na pamięć filozoficzną myśl Ojców: żyjąc daleko od domu, od swych początków, człowiek ten odszedł także daleko od siebie samego. Żył z dala od prawdy własnej egzystencji. Jego zwrot, jego „nawrócenie” polega na uznaniu tego, na zrozumieniu, że stał się wyobcowany, że znalazł się „w obcej krainie”, a teraz powraca do siebie. W sobie odnajduje jednak drogowskaz prowadzący go do ojca, do prawdziwej wolności „syna”. Słowa, z których dowiadujemy się o jego zamiarze powrotu do domu, mówią nam o głębi dokonującej się w nim wewnętrznej przemiany. Wyrażają one jego egzystencjalną wędrówkę, mówią, że – przemierzając różne pustynie – wraca „do domu”, do siebie samego i do ojca. Zmierza ku prawdzie własnej egzystencji, a tym samym „do domu”. W tej „egzystencjalnej” wykładni powrotu do domu Ojcowie wyjaśniają nam jednocześnie, czym jest „nawrócenie”, jak bardzo jest bolesne i jakich wymaga wewnętrznych oczyszczeń. Możemy z całym spokojem uznać, że poprawnie zrozumieli istotny sens tej przypowieści i ułatwiają nam poznanie jej aktualności.
Ojciec ujrzał syna, „gdy był jeszcze daleko”, i wyszedł mu naprzeciw. Słyszy jego wyznanie: mówi mu ono o przebytej przez niego wewnętrznej drodze, widzi, że znalazł drogę do autentycznej wolności. Nie pozwala mu więc nawet dokończyć, rzuca mu się na szyję i całuje go. Urządza wielką radosną ucztę. Radość – bo syn, który po odejściu z własnym majątkiem już „był umarły” (15,32), znowu żyje, powstał z martwych; zaginął, a „odnalazł się”. W objaśnienie tej sceny Ojcowie Kościoła włożyli całą swą miłość. Syn marnotrawny jest dla nich obrazem człowieka jako takiego, „Adamem”. Wszyscy nim jesteśmy – tym Adamem, któremu Bóg wyszedł naprzeciw, i którego ponownie przyjął do swego domu. W przypowieści ojciec poleca sługom szybko przynieść „najlepszą szatę” [w oryginale: „pierwszą szatę”; przyp. tłum.]. W oczach Ojców ta „najlepsza szata” wskazuje na utraconą szatę łaski, w którą na początku był przyodziany i którą stracił przez grzech. Teraz na powrót otrzymuje w darze tę pierwszą szatę – szatę syna. W odbywającej się świątecznej uczcie Ojcowie widzą obraz święta wiary, świąteczną Eucharystię, jako antycypację uczty wiekuistej. W tekście greckim starszy syn wracający do domu słyszy, dosłownie, „symfonię i chóry”. Dla Ojców jest to znowu symfonia wiary, która dla chrześcijanina jest świętem i źródłem radości. Istotnej treści tego tekstu z pewnością nie należy się jednak doszukiwać w tych szczegółach; wiąże się ona jednoznacznie z postacią ojca. Czy jest ona zrozumiała? Czy ojciec może tak postępować? Wolno mu? P. Grelot zwrócił uwagę na to, że Jezus odnosi się tu wyraźnie do podstaw starotestamentalnych. Model tej wizji Boga, Ojca, znajduje się u Ozeasza (11,1-9).
Czytamy tam najpierw o wybraniu Izraela i jego niewierności: „Im więcej ich wzywałem, tym dalej odchodzili ode Mnie, a składali ofiary Baalom i bożkom palili kadzidła” (11,2). Bóg widzi jednak także, jak bardzo ten lud jest udręczony, jak miecz szaleje w ich miastach (zob. 11,6). I oto staje się z Nim coś, o czym mówi nasza przypowieść: „Jakże cię mogę porzucić, Efraimie, i jak opuścić ciebie, Izraelu? (...) Moje serce na to się wzdryga i rozpalają się moje wnętrzności. Nie chcę, aby wybuchnął płomień mego gniewu, i Efraima już więcej nie zniszczę, albowiem Bogiem jestem, nie człowiekiem; pośrodku ciebie jestem Ja – Święty...” (11,8n). Ponieważ Bóg jest Bogiem, Świętym, postępuje tak, jak nie potrafiłby postąpić żaden człowiek. Bóg ma serce i serce to, można by powiedzieć, obraca się przeciwko Niemu samemu: zarówno u Proroków, jak i w Ewangelii znowu napotykamy słowo „litość”, wyrażane obrazem łona matki. Serce Boga przemienia gniew, a karę zamienia na przebaczenie.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |