13 kwietnia 2007 r. zaprezentowano w Watykanie pierwszą książkę Benedykta XVI "Jezus z Nazaretu". Poniżej prezentujemy fragment rozdziału 7 - Orędzie przypowieści
Przypowieść o bogaczu i ubogim Łazarzu (Łk 16,19-31)
W tej historii znowu stają przed nami dwie kontrastujące ze sobą postacie: pławiący się w dostatkach bogacz i ubogi, który nie może korzystać nawet z odpadków, rzucanych od stołu przez bogatych biesiadników (ówczesnym zwyczajem – kawałki chleba, którymi czyścili sobie ręce, po czym wyrzucali je). Niektórzy Ojcowie również tę przypowieść włączali w schemat dwu braci i odnosili do relacji pomiędzy Izraelem (bogacz) i Kościołem (ubogi Łazarz). W ten sposób tracono jednak z oczu zupełnie inną typologię, o którą tutaj chodzi. Widoczne to jest już w odmiennym punkcie wyjścia. Teksty oparte na motywie dwu braci pozostają otwarte, kończą się znakiem zapytania i zaproszeniem, tutaj natomiast mamy odmalowany nieodwołalny koniec obydwu. Zaplecze ułatwiające nam zrozumienie tego opowiadania należy widzieć w serii psalmów, w których do Boga wznosi się skarga ubogiego, którego życie upływa w wierze w Boga i w posłuszeństwie wobec Jego przykazań. Zaznaje on jednak niedoli, gdy tymczasem gardzący Bogiem cynicy odnoszą jeden sukces za drugim i na ziemi niczego im do szczęścia nie brak. Łazarz należy do tych ubogich, których głos słyszymy na przykład w Psalmie 44: „Uczyniłeś nas przedmiotem przysłowia wśród pogan, ludy potrząsają głową nad nami (...). Lecz to z Twego powodu ciągle nas mordują, mają nas za owce na rzeź przeznaczone” (w. 15.23; zob. Rz 8,36). Najstarsza mądrość Izraela wychodziła z założenia, że Bóg nagradza sprawiedliwego, a karze grzesznika, a więc że z grzechem idzie w parze nieszczęście, a ze sprawiedliwością szczęście. Najpóźniej po okresie wygnania mądrość ta załamała się. Izrael jako cały lud cierpiał więcej niż narody ościenne, które skazały go na wygnanie i uciskały. Także w sferze prywatnej coraz częściej okazywało się, że cynizm popłaca, a sprawiedliwego spotykają na tym świecie same nieszczęścia. W psalmach i w późnej literaturze dydaktycznej widoczne jest zmaganie się z tym kontrastem. Pojawiają się nowe próby zdobycia „mądrości”, należytego rozumienia życia, odnalezienia i nowego pojmowania Boga, pozornie niesprawiedliwego lub w ogóle nieobecnego. Jednym z najgłębszych tekstów opisujących te zmagania jest Psalm 73 i w tym właśnie tekście należy się dopatrywać duchowego zaplecza naszej przypowieści. Widzimy w nim postać bogacza, na którego uskarża się modlący się – Łazarz: „Zazdrościłem bowiem niegodziwym, widząc pomyślność grzeszników. Bo dla nich nie ma żadnych cierpień, ich ciało jest zdrowe, tłuste. Nie doznają ludzkich utrapień ani z [innymi] ludźmi nie cierpią. Toteż ich naszyjnikiem jest pycha (...). Ich oko wystaje z tłuszczu (...). Ustami swymi niebo napastują (...). Dlatego lud mój do nich się zwraca i obficie piją ich wodę. I mówią: «Jakże Bóg może widzieć, czyż Najwyższy ma wiedzę?»” (w. 3-11).
Cierpiącemu sprawiedliwemu, który widzi to wszystko, grozi niebezpieczeństwo pobłądzenia w wierze. Czy Bóg rzeczywiście nie widzi? Czy nie słyszy? Czy nie obchodzi Go los człowieka? „Czy więc na próżno zachowałem czyste serce (...). Co dnia bowiem cierpię chłostę, każdego ranka spotyka mnie kara (...). Trapiło się moje serce” (w. 13nn). Przełom następuje, kiedy cierpiący sprawiedliwy spogląda w świętym miejscu ku Bogu i w tym spojrzeniu na Niego poszerzają się jego perspektywy. Teraz widzi, że pozorna mądrość pewnych sukcesu cyników, widziana w świetle, okazuje się „głupotą człowieka pozbawionego rozumu, podobnego zwierzętom” (zob. w. 22). Widzą wszystko z perspektywy zwierząt. Stracili perspektywę człowieka sięgającą dalej niż byty materialne: ku Bogu i życiu wiecznemu. W tym miejscu przypomina się nam inny jeszcze Psalm, w którym prześladowany mówi na koniec: (Wybaw mnie od ludzi) „których brzuch napełniasz Twymi dostatkami; których synowie jedzą do syta (...). Ja zaś w sprawiedliwości ujrzę Twe oblicze, powstając ze snu, nasycę się Twoim widokiem” (Ps 17,14n). Mamy tu przed sobą dwojakie nasycenie: nasycenie dobrami materialnymi i nasycenie się wpatrywaniem „w Twoją postać” – nasycenie serca przez spotkanie z nieskończoną miłością. „Powstając ze snu” – słowa te wskazują głęboko na przebudzenie się do nowego, wiecznego życia, mówią też jednak o głębszym przebudzeniu się już na tym świecie, a mianowicie o otwarciu się na prawdę, która już teraz daje człowiekowi nową sytość. O tym przebudzeniu na modlitwie mówi Psalm 73. Modlący się widzi teraz, jakie jest w rzeczywistości szczęście, którego tak zazdrościł cynikom; widzi, że jest ono „snem po przebudzeniu”, a Pan, powstając, „wzgardzi ich obrazem” (w. 20). Poznaje też, gdzie jest rzeczywiste szczęście: „Ja zawsze będę z Tobą, Tyś ujął moją prawicę (...). Kogóż prócz Ciebie mam w niebie? Gdy jestem z Tobą, nie cieszy mnie ziemia (...). Mnie zaś dobrze jest być blisko Boga” (w. 23.25.28). Nie jest to pocieszanie się myślą o tamtym świecie; jest to otwarcie się na autentyczną wielkość człowieczeństwa, której cząstkę stanowi oczywiście także powołanie do życia wiecznego.