Jak działa wszechświat? Oglądam czasem program o takim tytule. Zwłaszcza gdy mowa o scenariuszach końca świata (jak najbardziej naukowych), czuję się dość nieswojo. Przepotężne te prawa fizyki, nie do pojęcia Wszechświat. Tacy mali w nim jesteśmy! Jak nie zniszczy Ziemi jedno, to drugie, trzecie, czwarte albo i osiemdziesiąte. No i zdecydowana większość tego wszechświata tak niegościnna, że nawet zakładając niesamowity rozwój naszych umiejętności, nie moglibyśmy tam zamieszkać, bo prawa fizyki... Jakie złudne to nasze poczucie bezpieczeństwa i stabilizacji na naszej małej, błękitnej planecie...
Patrząc na to wszystko nie sposób nie zauważyć, że wierzący w Boga się nie mylą: musi być nad tym Ktoś Większy, kto tę przemądra maszynerię z niczego stworzył i wprawił w ruch... Tylko czemu Ktoś tak wielki i potężny miałby się przejmować losem ludzi?
Słyszę dziś w drugim czytaniu: „Z miłości (Bóg) przeznaczył nas dla siebie jako przybranych synów przez Jezusa Chrystusa”.
Brzmi nieprawdopodobnie, ale w to właśnie przez Chrystusa wierzymy. Że ten wielki, wszechmocny Bóg, stwórca Kosmosu i wszystkich działających w nim praw, nas, ludzi, pokochał. I chce, byśmy stali się jego przybranymi dziećmi. Kosmos przeminie. My, dzięki Bogu, nie.
Franciszek, Gaudete et exultate 11
„Każdy na swojej drodze” - mówi Sobór. Nie można się więc zniechęcać, podziwiając wzory świętości, które wydają się nieosiągalne. Istnieją świadectwa przydatne, by nas pobudzić i motywować, ale nie dzięki temu, że próbujemy je kopiować, gdyż to mogłoby nas jeszcze oddalić od wyjątkowej i specyficznej drogi, jaką przygotował dla nas Pan. Liczy się to, aby każdy wierny rozpoznał swoją drogę i wydobył z siebie to, co ma najlepszego, to, co najbardziej osobistego Bóg w nim umieścił (por. 1Kor 12, 7), a nie marnował sił, usiłując naśladować coś, co nie było dla niego pomyślane. Wszyscy jesteśmy powołani, aby być świadkami, ale istnieje wiele egzystencjalnych form świadectwa.
Dodaj swój komentarz »