W Wielkim Tygodniu kolejki do spowiedzi wydłużają się. Nerwowość może wkradać się nie tylko z jednej strony kratek konfesjonału.
Temat spowiedzi ożywa kilka dni przed Wielkanocą, gdy nagle wielu katolików szuka możliwości, by się wyspowiadać. A w konfesjonale, choć przebacza i rozgrzesza sam Bóg, czyni to jednak przez ręce człowieka - kapłana, któremu wciąż nic co ludzkie nie jest obce.
- Zadajmy sobie pytanie: po co idę do spowiedzi? Pragnę rozgrzeszenia, a przez to zbawienia, czy chcę po prostu pogadać. A może przechytrzyć księdza? Jeżeli mam zamiar kombinować, oszukiwać albo uzyskać rozgrzeszenie bez wyjawiania grzechów, to lepiej w ogóle nie iść - mówi o. Faustyn Zatoka OFM, proboszcz parafii pw. Alberta Wielkiego.
Podkreśla jednocześnie, że przedświąteczny czas nie jest najlepszym na spowiedź-rozmowę, w której liczę na rozwianie swoich różnych wątpliwości, chcę zasięgnąć rady i podyskutować.
- To nie ten moment. Kolejki są duże, czekają inni ludzie, a kapłan ma też ograniczone siły. Jeżeli przychodzę z "bombą" życiową i chcę, żeby ktoś się mną zajął, to mogę się przeliczyć. Musimy uszanować innych w kolejce i samego spowiednika - uważa franciszkanin.
- Żeby było jasne. Ja nikogo nie chcę zniechęcać do spowiedzi. Wręcz przeciwnie! Ale często słyszę: "Jak mnie ten ksiądz potraktował na spowiedzi. W ogóle nie poświęcił mi czasu". Warto się zastanowić, jak my tego księdza potraktowaliśmy. Gorący czas przedświąteczny nie jest dobrym pomysłem na spowiedź życia - wyjaśnia o. Faustyn.
Opowiada, że ludzie często niepoważnie podchodzą do sakramentu pokuty i pojednania, a oczekują wyżyn empatii i zainteresowania. Przychodzą w czasie największych kolejek, bo może przemęczony ksiądz czegoś nie usłyszy, nie zapyta. A jeżeli spowiedź ma wydać dobre owoce, musi być konkretna.
- Słyszę: "Ostatnio spowiadałem się rok temu. Do kościoła nie chodzę, więcej grzechów nie pamiętam”. Jeżeli pragnę być poważnie potraktowany, trzeba jednak się przyłożyć. Ksiądz naprawdę może być rozdrażniony takim podejściem, a w okresie kiedy spowiada nawet setki osób, może ono działać jak płachta na byka - uzasadnia kapłan.
Apeluje, by nie zmuszać spowiednika do "wyciągania" grzechów z penitenta.
- Jeżeli masz świadomość tego, że stoi kolejka, proszę, bądź konkretny. Miej odwagę powiedzieć, co jest złe. Nie koncentruj się na grzeszkach, ale na postawie serca. Ludzie myślą, że ksiądz chce się dowiedzieć najwięcej na temat szóstego i dziewiątego przykazania. Bzdura. Zajrzyjmy w swoje serce. Popatrzmy np. ile czasu poświęcam na modlitwę. Czy jestem na niedzielnej Mszy świętej i jak jestem obecny. Ile rozmawiam z żoną, a ile z kolegami. Ile czasu poświęcam dzieciom, a ile na przeglądanie internetu - doradza o. Zatoka.
Jeżeli nie umiem, nie wiem lub boję się spowiadać, to w konfesjonale najlepszym sposobem okazuje się szczerość wobec spowiednika, a nie różnego rodzaju kombinacje i "fikołki umysłowe".
- Nie przychodźmy też w tym czasie z ulicy do spowiedzi. Potem klęczymy i zastanawiamy się, co ja tam jeszcze nagrzeszyłem. A za nami czekają inni i przebierają nogami. Proszę mi wierzyć, my-księża też mamy swoje siły i zawsze chcemy pomóc wszystkim, ale nie zawsze przy postawie niektórych się da - dzieli się franciszkanin.
Podkreśla, że niezwykle ważny okazuje się rachunek sumienia zrobiony wcześniej uczciwie i rzetelnie.
- Wielu rzeczy ludzie nie traktują jako grzech. Młodzi mieszkają ze sobą przed ślubem i nie widzą w tym nic złego, a wyznają zdecydowanie lżejsze grzechy - opowiada o. Faustyn.
Doradza, aby operować liczbami szczególnie w przypadku ważnych grzechów. Istotne jest bowiem, ile razy nie byłeś na niedzielnej Mszy albo ile razy dopuściłeś się zdrady żony.
- Spowiedź to nie chwalenie się, jaki ja jestem dobry, a jacy źli są sąsiedzi i moja teściowa. Nie bójmy się mówić tylko o sobie. W konfesjonale skupiamy się nad swoim sumieniem, nie innych - stwierdza zakonnik.
Jeżeli ktoś poszukuje wiary i pragnie więcej czasu poświęcić na spowiedź, czas przed świętami temu nie sprzyja. - Umówmy się z kapłanem indywidualnie. Kierownictwa duchowego nie przeprowadza się w Wielkim Tygodniu z ulicy. Niektórzy chcieliby porad i wskazówek. Rozumiemy to i chcemy jako duchowieństwo pomóc, ale ustalmy sobie spokojniejszy termin. Efekt będzie lepszy - doradza o. Faustyn.
I prosi o zrozumienie księży, którzy spowiadają szczególnie intensywnie przed świętami. - Pomóżmy księdzu wypełnić dobrze swój obowiązek. On nie jest od tego, żeby się pastwić ani nie zbierać ciekawostek od ludzi. Często bywa naprawdę zmęczony. Nasza postawa pomaga jemu, co oznacza, że pomaga także nam - penitentom - podsumowuje franciszkanin.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |