On zaś (Paraklet, Duch Święty), gdy przyjdzie, przekona świat o grzechu, o sprawiedliwości i o sądzie.
Z naszymi wysiłkami ewangelizacyjnymi bywa tak, jak z działaniami Pawła i Barnaby w Listrze, gdzie wzięto ich za Hermesa i Zeusa. Staramy się, głosimy, a w efektami różnie bywa. Często reakcją na nasze oświadczenia, że Bóg nas kocha, że Jezus jest Zbawicielem bywa pytanie: i co z tego? No właśnie. Dziś człowiekowi często wydaje się, że Bóg i Zbawiciel do niczego nie są mu potrzebni. By to zmienić trzeba czegoś więcej niż naszych słów. Trzeba, by zaingerował sam Bóg.
To sam Duch ma przekonać świat, że niewiara w Jezusa jest grzechem; że jest pchaniem się w ślepą uliczkę, w drogę bez przyszłości. To On ma przekonać świat, że Bóg w swoim Synu wyciągnął do świata pomocną rękę, by skierować nas na drogę ku życiu wiecznemu. I to On ma też przekonać świat, że zło nie ma przyszłości, bo szatan już przegrał.
To nie tak, że jesteśmy osamotnionymi straceńcami w walce ze znacznie większymi siłami zła. Wręcz przeciwnie, jesteśmy po stronie Zwycięzcy. Tyle że Jemu nie zależy na tym, by wdeptać przeciwników w ziemię, ale by uczynić z nich swoich uczniów.
Wszystkie komentarze »
Uwaga! Dyskusja została zamknięta.