Przyszli najęci około jedenastej godziny i otrzymali po denarze. Gdy więc przyszli pierwsi, myśleli, że więcej dostaną; lecz i oni otrzymali po denarze.
Czy to sprawiedliwe? Trzeba zapomnieć, że chodzi o pracę w winnicy. I uświadomić sobie, że to obraz chrześcijańskiego powołania. Ochrzczonych jest wielu, ale różnie to wygląda. Jedni są w Kościele, Bożej winnicy, od burzliwej młodości. Inni odkrywają wiarę, gdy dorosną. Jeszcze inni gdy są już w wieku dojrzałym. W końcu są i tacy, którzy ku Chrystusowi zwracają się, gdy do drzwi puka już śmierć. Bóg każdemu chce dać tyle samo: życie wieczne w niebie. A że wiara to nie tylko ludzka decyzja, ale przede wszystkim Boża łaska, trudno jednoznacznie winić człowieka, że nawrócił się dopiero pod jego koniec. Widać Bóg zgarnął go z rynku dopiero, gdy dzień miał się u końcowi...
W końcu jeśli niebo jest pełnią szczęścia, nie może być „pełni+” ani „pełni –” , prawda? Zresztą... Czy nadawalibyśmy się do nieba, gdybyśmy z zazdrością myśleli, że nam należy się więcej niż innym? Takie patrzenie na nagrodę nieba pokazywałoby, że niespecjalnie do niego pasujemy. I tak właśnie ostatni staliby się pierwszymi, a pierwsi ostatnimi.
Nie zazdroszczę nikomu, że mógł przetrwonić cały dzień włócząc się gdzieś bez pożytku. Cieszę się, że od młodości mogłem żyć nadzieją na obiecanego denara. W końcu winnica to nie kamieniołom: całkiem dobrze w niej pracować.
Z nauczania Jana Pawła II
Nie wolno jednak nigdy mylić błędnego „subiektywnego” mniemania o dobru moralnym z prawdą „obiektywną”, ukazaną rozumowi człowieka jako droga do jego celu, ani też twierdzić, że czyn dokonany pod wpływem prawego sumienia ma taką samą wartość jak czyn, który człowiek popełnia, idąc za osądem sumienia błędnego Zło dokonane z powodu niepokonalnej niewiedzy lub niezawinionego błędu sumienia może nie obciążać człowieka, który się go dopuścił, ale także w tym przypadku nie przestaje być złem, nieporządkiem w stosunku do prawdy o dobru (veritatis splendor 63)