Większość z nas marzy o takim. Również w Kościele. Znaleźć się między dobrymi, zaangażowanymi, szczęśliwymi, głęboko wierzącymi, niemalże bez skazy i zmarszczki… Tymczasem życie skrzeczy. Spotykamy poranionych, słabych, grzesznych, złośliwych. Przy okazji próbując na wszelkie możliwe sposoby zapomnieć, że sami takimi jesteśmy. Choćby dlatego, że próbujemy oceniać, osądzać, segregować, tworzyć strefy dla lepszych i gorszych, przyznawać samemu miejsce pierwsze i ostatnie.
„To dążenie niech was ożywia”: to samo dążenie, wspólny duch, ocenianie z pokorą innych jako stojących wyżej… Dlaczego? Bo ono było w Chrystusie Jezusie. Ogołoconym, posłusznym aż do śmierci Słudze.
Kto wie, czy nie dlatego jesteśmy smutni, rozgoryczeni, narzekający, bo najmniej ożywia nas akurat to dążenie: stać się sługą tych, którzy w naszej ocenie nie są tego godni.
A jednak powiedziała mądrość Boża: „idź i pracuj dzisiaj w winnicy”.
Dodaj swój komentarz »