Często możemy się odciąć. Mentalnie, emocjonalnie. Wykluczyć z naszego życia słabych, pokiereszowanych. Nie narażać się na wykorzystanie, krzywdę. Postawić mur między nami a potrzebami innych. Tam nie pójść, do tego się nie odezwać, wymówić się brakiem czasu, obowiązkami. Naprawdę możemy to zrobić.
Tyle że Jezus jest inny. Nie zasłania przed nami własnego Oblicza, lecz ukazuje je: właśnie w słabych, pokiereszowanych, potrzebujących. Jeśli staniemy po ich stronie – kto wie, co się stanie. Jeśli znajdziemy czas, poszukamy możliwości – kto wie, czego jeszcze zażądają…
Jednak słyszymy tę skargę, dociera do nas ten głos: „Hańba złamała me serce i sił mi zabrakło, czekałem na współczucie, lecz nikt się nie zjawił, i na pocieszycieli, lecz ich nie znalazłem”…
Przecież dociera do nas Jego głos.