Boża miłość jest bezwarunkowa. To nie ulega wątpliwości. Ta pojawia się wówczas, gdy pytamy co człowiek z tą miłością zrobił. Odwzajemnił, odrzucił, czy pozostał obojętny. Potępienie, o którym Jezus mówi, nie sprzeciwia się Bożej miłości. Bo ona zostawia człowiekowi wolny wybór. Do niczego nie zmusza. Odrzucenie i obojętność nie jest wyborem Boga. Jest wyborem człowieka.
Co znaczy wybrać? Nic innego jak chcieć podążać za Światłem, zbliżać się doń. Aż, wchłonięci przez Światło, odnajdziemy sens i piękno życia.
Wybrać. Odkrywamy przy okazji środek ciężkości wiary. Wybieramy Tego, który pierwszy „wybrał nas przed założeniem świata”. Czyli nie jest to jakiś tam wybór. Ale odpowiedź na wybór.
Wybór, owszem, czasem będzie ocierał się o niedowiarstwo. Stawiając pytania, błądząc, odchodząc i wracając, upadając i dając się podnosić. Ale niedowiarstwo nigdy nie będzie niewiarą. Będzie podążaniem za Światłem mimo wszystko.
Ty, który w sakramencie chrztu obdarzyłeś mnie łaską wiary, poślij swego anioła, by – gdy zajdzie taka potrzeba – otworzył bramy mego niedowiarstwa i poprowadził mnie ku Światłu.
Diakonia muzyczna diecezji warszawsko-praskiej 476. Jezu, Tyś jest światłością mej duszy
Dodaj swój komentarz »