„Bóg działa w was, wierzących” – zapewnienie apostoła przynosi otuchę, pozwala spojrzeć na samych siebie z Bożej perspektywy. W Jego obecności dzieją się rzeczy niepojęte. Nie, nie zwalnia nas to z odpowiedzialności za własne życie, ale zamartwianie się możemy odrzucić jako pokusę. Jeśli już jest, dotyka nas, przygniata – może zostać ofiarowane Bogu.
Wydawać by się mogło, że martwic się – to jakaś cecha ludzi słabych, chwiejnych, nie dość zaradnych… A przecież poczucie, że nie dorastamy do własnego życia, podjętych zobowiązań, okoliczności losu może towarzyszyć nawet silnym i tym, których uznać byśmy mogli za ludzi sukcesu.
Wyznaje psalmista: nawet na krańcach morza, w miejscu najbardziej oddalonym, dzikim, niepokojącym „będzie mnie wiodła Twa ręka”. I z tą myślą pozostańmy, niech towarzyszy nam przed zaśnięciem.