W całej historii uderzające jest to, że to On, Bóg, wybiera. Czas, miejsce, okoliczności: działa tak, jak chce.
Czy potrafię przyjąć ten sposób myślenia, jaki zawarty jest w słowach Ezdrasza?
Dwa tysiące lat temu nastał dzień, na który z utęsknieniem czekali prorocy. Ja też z tego wielkiego daru skorzystałem. Bo byłem jak ów ślepiec który krzyczał za Jezusem „Ulituj się nade mną”.
W przedstawieniach Dobrego Pasterza jest coś złudnego. Lekkość, finezja, to wszystko zupełnie nie pasuje do obrazu, jaki wyłania się z kart Pisma świętego.
Doświadczyłam tego, jak ważna w życiu dla niektórych jest modlitwa, chodzenie do kościoła, mimo tego, ze jest on oddalony od wioski o kilka kilometrów.
To, co chcemy wyrazić, jest bardzo wielkie. Musi znaleźć dla siebie przede wszystkim wyraz modlitwy, tak jak kiedyś znalazło w gdańskich warsztatach pracy, w gdańskiej stoczni, w tych dniach decydujących.
Kto jest moim bliźnim? A raczej, kogo traktuję jak bliźniego? Czy nie jest nim jedynie ten, kogo lubię?
Rozumem nie potrafimy ogarnąć istoty Boga. Wiemy za to, rozumiemy, kim jest dla nas, jaki jest dla nas.
Imieniem własnym Wcielonego Słowa jest Imię Jezus. Ono bowiem zostało nadane Mu przez samego niebieskiego Ojca jako imię własne...
Bóg nie mówi szczegółowo, jak realizować to ogromne pragnienie, które się otrzymuje. Konkretny sposób, w jaki człowiek odpowiada na to wezwanie, pozostawiony jest jego twórczej wolności.
Tajemnica może u jednych budzić ciekawość, chcieć poszukiwania, u innych – zniechęcenie, bo droga do jej poznania jest długa.