W domu Ojca mego jest mieszkania wiele, a ja idę przygotować wam miejsce, a gdy wam miejsce przygotuję, wrócę się do was i zabiorę was ze sobą abyście tam, gdzie ja jestem, i wy byli” (J 14,2-3).
W każdym stworzeniu rozumnym - ale stworzeniu - jest jakiś brak, jakaś niedoskonałość, jakaś niedostateczność. Weźmy takie najprostsze zjawisko: Człowiek napadnięty szuka muru, żeby mógł się plecami o ten mur oprzeć. Żeby nie był ze wszystkich stron odsłonięty, kiedy się będzie bronił, bo on ma takie plecy, właśnie: ma takie plecy, które potrzebują jakiegoś oparcia. I to jest obraz - powiedzmy - sytuacji, w której znajduje się każde stworzenie. Pamiętacie śmierć Podbipięty: on stoi oparty o gruby dąb i rozprawia się ze swoimi przeciwnikami, walcząc aż do końca i modląc się. Człowiek, który znalazł jakieś zaplecze. Nic mu to nie pomogło, ale tego zaplecza szukał.
Otóż, moi drodzy, my jesteśmy tak przez życie zagrożeni, jesteśmy jakoś przez życie atakowani i każdy z nas tego zaplecza potrzebuje. I to jest właśnie dom. Bardzo dobrze, jeżeli obok człowieka, który się w życiu broni, jakoś się na życiu odgrywa, stanie drugi człowiek i powie: bądź odważny, ja jestem przy tobie, możesz na mnie liczyć. Dom to nie jest samotność, dom to jest jeszcze żona, to jest może ojciec, matka, mąż, to są dzieci - ludzie życzliwi. Dom to jest jakieś ciepło, jakaś siła, niemal witalna siła, która pozwala człowiekowi żyć w pełni. Każde stworzenie rozumne, nawet anioł, jest w takiej sytuacji, że potrzebuje jakiegoś przynajmniej tego duchowego zadomowienia.
Tylko jeden Pan Bóg nie potrzebuje domu. Pan Bóg jest domem sam dla siebie. W swojej nieskończonej doskonałości i w swojej absolutnej pełni i bogactwie jest domem sam dla siebie i równocześnie jest domem dla wszystkich rozumnych istot obdarzonych nieśmiertelnością. Dlatego do tej sytuacji nawiązuje Pan Jezus, do tej jakiejś bardzo zakorzenionej w życiu, w człowieczeństwie potrzeby domu, kiedy mówi: „W domu Ojca mego jest mieszkania wiele”. Teraz już wiemy, co to jest ten dom Ojca. To jest sam Pan Bóg, który dla siebie domu nie potrzebuje, a domem dla wszystkich być może i w rzeczywistości nim jest.
Kiedy człowiek przyjmie na serio te słowa Chrystusowe, to istnieje jeszcze dwojaka możliwość interpretacji tych słów, dwojaka możliwość wytłumaczenia, co się w tych słowach mieści. Jedna możliwość, jedno tłumaczenie jest takie, że to jest prosta obietnica na ostatnią chwilę, wtedy kiedy już wszystkie możliwości zawiodą. Jak już człowiek dojdzie do kresu, jak mu już życie powytrącało wszystko z ręki, już mu nic nie zostało i jest w sytuacji rozpaczliwej, to wtedy jeszcze jest, jako pociecha i ewentualność, ostateczna obietnica Pana Jezusa o tym, że w domu Ojca jest jakieś mieszkanie.
Niemcy mają doskonałe określenie na tego rodzaju sytuację: Notausgang. Są normalne wyjścia i człowiek na nie liczy, ale jakby się przypadkiem te normalne wyjścia wszystkie pozawalały, zamknęły, to jeszcze wtedy istnieje ten Notausgang. Tak właśnie niestety nieraz w życiu chrześcijańskim traktuje się obietnicę nieba i Królestwa Bożego, tak się interpretuje słowa Chrystusa: „W domu Ojca mego jest mieszkania wiele”. Takie rozpaczliwe wyjście - jak już nie będzie nic, żadnej innej możliwości, no to wtedy ostatecznie spróbujemy tam.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |