W domu Ojca mego jest mieszkania wiele, a ja idę przygotować wam miejsce, a gdy wam miejsce przygotuję, wrócę się do was i zabiorę was ze sobą abyście tam, gdzie ja jestem, i wy byli” (J 14,2-3).
Nieraz ludzie formułują to jeszcze inaczej: ja tu nie mam żadnych wyrzutów sumienia. Wy mówicie, że to jest grzech, ale ja zupełnie tego nie czuję, że to jest grzech. Otóż właśnie chodzi mi o ten problem zaufania. Pan Bóg objawia, gdzie jest granica pomiędzy dobrem i złem, ja tego mogę nie odczuwać, ja nawet mogę mieć zupełnie inne zdanie na podstawie własnych obserwacji ludzkich, tylko że przy tym wszystkim wiem, że ja jestem człowiekiem. Nie mam rozeznania - mówiliśmy już o tym. Fałszywie rozeznaję nieraz. W wielu punktach jestem znieczulony, w wielu punktach jestem przesadnie uczulony i dlatego mówię tak szczerze i uczciwie Panu Bogu przy tym rachunku sumienia, bo to właśnie o to chodzi: Panie Boże, przyznaję Ci rację, całkowitą rację, nie będę się z Tobą spierał, ja to inaczej odczuwam, mnie się to inaczej po myślach kłębi, ale jeżeli Ty mówisz, że jest tak, to nie ma dyskusji. Pomiędzy nami nie ma dyskusji.
To jest jedna postać tego zaufania. A druga postać to jest głębokie przekonanie, że sakrament pokuty to jest jakaś wielka, niezwykła miłość Boża, niezwyciężona, niewyczerpana. Choćbyście nie wiem co robili i jak zgrzeszyli, to tej miłości nie zmożecie. Czy wy rozumiecie, co to znaczy? Ja wiem, że wy tego usposobienia nie macie, że nie chcecie zgrzeszyć, ale nawet gdybyście chcieli, gdybyście zmobilizowali wszystkie namiętności, jakie w was są, wszystkie złe potęgi przeciwko tej miłości, to jej nigdy nie zmożecie, ona zawsze zostanie i zawsze z tą samą troską, serdecznością i ciepłem będzie czekać na grzesznika.
Dlatego ile razy myślicie o sakramencie pokuty, nie wyakcentowujcie tak bardzo waszego wkładu w ten sakrament. Bo to się tak mówi: a Kościół tak przypomina, a tak zmusza, a tak nudzi z tą spowiedzią wielkanocną, już trzeba iść, spełnić ten obowiązek, niech już będzie tak, jak ma być. Ale widzicie, tu w tym jakimś spojrzeniu, w tym osądzie, zaginęło zupełnie to, o czym mówiłem, ta jakaś nieprzezwyciężona, przedziwna, cierpliwa i niewyczerpana miłość Pana Boga - i o nią przede wszystkim chodzi.
I jest jeszcze druga forma zaufania, już w ścisłym znaczeniu, która się składa na sakrament pokuty, mianowicie, że Pan Bóg chce wam uwierzyć i chce wam zaufać, że w tym sakramencie wasze słowa znaczą to, co znaczą - zarówno wtedy, kiedy wyznajecie grzechy, jak i wtedy, kiedy mówicie, że się nawracacie i że postanawiacie poprawę. To nie jest ścisłe, bo właściwie Pan Bóg nie może wierzyć. On tak patrzy do dna i wszystko widzi; widzi, jaki jest duch tych słów, które mówicie, ale ja wam to chcę tak po ludzku powiedzieć, żeby wam było łatwiej wczuć się w tę atmosferę.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |