Bóg się ukrywa. Dając nam każdy dzień, lecząc nas dręczonych rozmaitymi chorobami – nie oślepia nas blaskiem cudowności, zdaje się pozostawać niewidoczny, jakby w cieniu. Czy my wiemy o tym? Czy wiemy, że łaska podtrzymania w tych wszelakich udręczeniach stała się naszym udziałem z Jego przyczyny? Że przetrwaliśmy, bo On tak chciał? Że pułapki rzeczywistości, których żeśmy niepostrzeżenie uniknęli, zostały zniweczone Jego ręką?
Bóg przychodzi – kiedyś do domu Piotra z Jakubem i Janem, dzisiaj do naszego domu z Martą, Michałem, Jurkiem… Obecny w nich, dociera i do nas, bo nawet kiedy nie umiemy wpuścić Boga, „Jego ludzie” zawsze są przy nas. Mówią Mu o nas, tak jak tamci powiedzieli Mu o złożonej gorączką teściowej Szymona.
Dodaj swój komentarz »